niedziela, 22 września 2013

Rozdział 33.

*Dokładnie dziesięć miesięcy później. 
6 lipca, 2014 roku*

-Cholera! - wrzasnęłam na cały głos, gdy nóż przeciął połowę mojego palca. Przynajmniej tak to wyglądało. Syknęłam po raz kolejny i wsadziłam go do ust, wysysając krew. - mamo mamy jakieś plastry!? 
-W dolnej szafce, pod mikrofalówką! - odkrzyknęła z góry, trochę niewyraźnie. 
Kucnęłam na przeciwko małej szafeczki i odchyliłam jej drzwi. Zajrzałam do środka, odsuwając jedną ręką syropy, tabletki i bandaże. W końcu natknęłam się na paczkę białych plastrów. Odczepiłam jeden od pozostałych, wstałam, kopnęłam drzwi zatrzaskując je i kilkoma ruchami ściągnęłam przeźroczystą folię, po czym nakleiłam go na czerwoną ranę. Pozostałe resztki z nalepki wyrzuciłam do śmietnika. Po niedługiej chwili, powróciłam do poprzedniej czynności krojenia ogórków. 
Jednak moje gotowanie, jakby tak to ująć, nie trwało długo, ponieważ mój telefon wydał melodyjkę. Wyciągnęłam go pośpiesznie i odebrałam połączenie od mojego chłopaka. 
-O której będziesz? - zapytałam od razu na wstępie.
-Za godzinę. - mruknął. - też się cieszę, że cię widzę. Po tym samotnym tygodniu, chciałem właśnie tak rozpocząć naszą rozmowę. - powiedział wesoło, ironicznie.
-Przepraszam skarbie, ale dziś mam zły dzień. - westchnęłam. - jestem strasznie zabiegana. Najpierw Jess dzwoniła, bo jej poród spóźnia się o trzy tygodnie, potem tata zadzwonił z francji i na dodatek przecięłam sobie palec. - skrzywiłam się patrząc, jak środek białego plastra wypełnia się na czerwono.
-Rozumiem. - odpowiedział łagodnie. - mam nadzieję, że ubierzesz coś ładnego. - wymruczał do słuchawki, na co ja zachichotałam. 
-Niebieskie jeansy, trampki i koszulka z logiem ACDC, może być? - zapytałam żartując. On roześmiał się nerwowo, łapiąc mój żart - to niespodzianka. 
-We wszystkim wyglądasz niezwykle pociągająco, ale tym razem postaw na coś eleganckiego, dobrze? - mówił. Ja zarumieniłam się, słysząc komplement. Prawie półtora roku razem, a nadal czerwienie się z każdego słowa, wypowiedzianego, z Niall'a ust. 
-Jak mówiłam, to niespodzianka. - uśmiechnęłam się próbując zacząć ponownie kroić ogórka. Wcisnęłam telefon między bark a ucho i mając obie wolne ręce, wróciłam do czynności. 
-Niespodzianka? - odwróciłam się, napotykając wzrokiem mamę. Gdy zobaczyła że rozmawiam przez telefon, przeprosiła cicho i machnęła ręką. 
-Mama? - zapytał.
-Mhm. - odpowiedziałam krótko. - jest bardzo podekscytowana dzisiejszym wieczorem. Szczególnie after party. - powiedziałam, a ta spojrzała na mnie chłodno, jednak z rozbawieniem i odwróciła się na pięcie, mamrocząc coś. 
-Wcale nie jestem podekscytowana! - krzyknęła z salonu - po prostu się cieszę, że wychodzę z córką i jej chłopakiem. - dokończyła trochę ciszej. 
-Słyszałeś? - zapytałam rozbawiona. 
-Tak. - zaśmiał się - muszę kończyć. Wiesz, strój na galę, sam się nie przygotuje. 
-Też się muszę przygotować. - burknęłam niezadowolona. - nienawidzę sukienek. 
-Spodnie? - zaproponował.
-Nie, dziś zrobię wyjątek, dla ciebie. - leciutko uśmiechnęłam się.
-Kocham Cię, na razie. 
-Ja ciebie też, pa. - chwyciłam komórkę i przerwałam połączenie. Rzuciłam urządzenie na stół, to samo robiąc z nożem. Nagle odechciało mi się robienia kanapek. Schowałam warzywo do lodówki, po czym kierowałam się do góry.
-Ubieraj się! - krzyknęłam przechodząc tuż obok salonu. Ta wymamrotała coś pod nosem ignorując mnie. Zmierzyłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, sprawdzając czy się nie otworzą i rozejrzałam się po pokoju. Zasłoniłam roletą okno, ponieważ fotografowie często używają mojej rabiny, by zakraść się do mnie i porobić zdjęcia.
Mój wzrok powędrował na szafkę z kosmetykami, a później wiszące nad nią lustro.
-No to zaczynamy. - westchnęłam siadając na krzesełku, tuż na przeciwko lustra.

W mojej dłoni pojawił się gęsty pędzel oraz puder. Namoczyłam końcówki w proszku i przejechałam po twarzy. Kichnęłam, gdy substancja dostała się do moich nozdrzy. Jednak po chwili znów wszystko było w porządku. Nałożyłam trochę różu, podkreślając kości policzkowe i uśmiechnęłam się lekko. Następną rzeczą która wpadła mi w palce, był tusz. Zamoczyłam szczoteczkę w czarnej mazi i przejechałam po rzęsach. Od razu przedłużyły i zagęściły się. Zamrugałam lekko, ponownie przejeżdżając po rzęsach, tym razem na dole. Moje oczy powiększyły się lekko. Odłożyłam tusz, od razu łapiąc się eye linera. Zrobiłam zwinnie dwie grubsze kreski na powiekach, mając w tym wprawę. Na koniec przejechałam krwisto czerwoną szminką po moich pełnych ustach. Spojrzałam w lustro, oglądając twarz z każdej strony.
Nie lubiłam mocnego makijażu, jednak były wyjątki, w których lubiłam pokazać się z tej ładniejszej strony. Była też osoba, przy której chciałam się popisać moimi umiejętnościami malowania. Niall mówi, że uwielbia mnie w czerwonych ustach, dlatego też dziś tak je pomalowałam. Ale nie usta będą grały tu pierwszą rolę.
Wstałam z wysokiego krzesła, zmierzając do szafy. Otwarłam ją podekscytowana, spoglądając do środka. Suknia wisiała na wieszaku, okryta białym materiałem. Chwyciłam w dłonie "gwiazdkę" i zamknęłam szafę.
Rzuciłam delikatnie, ubranie na łóżko i rozsunęłam suwak białego materiału.
Moim oczom ukazała się piękna, jedwabna sukienka, do połowy ud, z tyłu sięgająca za kolana. [klik]. Moje oczy aż zalśniły, bo uwielbiałam tego kroju sukienki.
Rozebrałam się do bielizny. Założyłam czarny stanik, bez ramiączek, by nie było ich widać, gdy będę miała sukienkę.
Skończyłam siłować się z zapięciem i wzięłam materiał w dłonie. Delikatnie wsunęłam ją na siebie, poprawiając co chwilę coś, by było idealnie. Przejrzałam się w lustrze obracając wokół, z podekscytowania. Uśmiechnęłam się do siebie, ale po chwili zorientowałam się, ze moje włosy są w kompletnym nieładzie. Więc chwyciłam za szczotkę i przeczesałam je razem z grzywką. Moje włosy znacznie urosły przez ten rok, przez co grzywkę musiałam zaczesywać palcami. Nie wyglądałam przez to, źle, jednak postanowiłam że zetnę włosy, przed urodzinami blondyna.
Stałam przed szybą, wsuwając stopy w moje czerwone szpilki. Gdy stanęłam na obcasach, znacznie urosłam. Nie miałam powodów, by martwić się, że przerosnę Nialla, ponieważ byłam o głowę niższa.
Westchnęłam poprawiając włosy, i biorąc torebkę. I jak na zawołanie, mama zaczęła krzyczeć z dołu.
-Kochanie! Niall już jest! - powiadomiła mi, na co ja uśmiechnęłam się do odbicia, mając nadzieję, że oczaruje blondyna. Otwarłam kluczem drzwi i wyszłam na korytarz, po czym zmierzyłam powoli do schodów. Stanęłam przed nimi, zerkając jak Irlandczyk gawędzi z moją mamą. Miał na sobie czarny, idealnie skrojony garnitur, białą koszulę oraz krawat, a jego włosy, jak zwykle były poszarpane, jednak idealnie dla mnie ułożone. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jak świetnie dogaduje się z moją mamą. Kobieta była ubrana w długą, czerwoną suknię, czarne szpilki i tego samego koloru marynarkę. Jej jasne, lokowane włosy opadały na ramiona wesoło, a usta miała naturalnie różowe.
Odchrząknęłam i zrobiłam pierwszy krok na schodku. Ich oczy od razu skierowały się na moją osobę. Niall gdy ujrzał mnie całą, rozszerzył lekko usta, z zaskoczenia. Uśmiechnęłam się do niego słodko, co odwzajemnił po chwili. Chciał mnie pocałować, ale zakryłam mu palcem usta, odpychając go.
-Nie chcę rozmazywać szminki. - uśmiechnęłam się łobuzersko.Blondyn zrobił skwaszoną minę, po czym pocałował w policzek.
-Wyglądasz pięknie. - szepnął mi do ucha, złączając nasze dłonie.- mam nadzieję, że tą sukienkę jest łatwo rozpinać.
Przeszedł mnie miły dreszcz, a w brzuchu zaczęło miotać się stado motyli. Zarumieniłam się, pod wpływem słów niebieskookiego. Mama spojrzała na mnie pytająco, na co ja pokręciłam przecząco głową.

-Ślicznie ci w tej nowej sukience. - mama wymamrotała przy moim uchu, w drodze do czarnego wozu. Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-Ty też wyglądasz pięknie. - powiedziałam biorąc ją pod rękę. - zawsze tak wyglądasz.
-Ooo.. - jęknęła jakby zobaczyła słodkiego psiaka. - to miłe. Ty też.
Stanęliśmy przed czarną, długą limuzyną. Niall otworzył nam drzwi i gestem ręki pokazał abyśmy weszły. Najpierw podał mi rękę, pomagając mi, a gdy już wsiadłam, to samo zrobił z moją mamą. Na samym końcu, wszedł Blondyn zatrzaskując drzwi.
-Cześć wszystkim. - przywitałam się z chłopakami i Perrie. - świetnie wyglądacie.
-Ty też. - odpowiedzieli chórem, po czym wybuchnęli śmiechem. Edwards miała na sobie długą, jedwabistą suknię w białym kolorze, a jej blond włosy były spięte w kucyka. Zayn trzymał ją w za rękę.
Pozostali chłopcy byli ubrani tak samo jak Niall. Czarne garnitury, krawaty i białe koszule.
Blondyn usiadł tuż obok mnie i splótł nasze palce. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, co odwzajemnił.

-

-Jesteśmy - powiedział Harry spoglądając przez okno. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem, ale zatrzymałam się na Liamie, który siedział koło Louisa i bawił się palcami. Jego mina nie wyrażała nic dobrego, ale kto by się cieszył gdyby ukochana osoba leżała w szpitalu i czekała na poród, zamiast być tu z nim?
-Wyjdźcie bez Liama. Pilnuj mamy. - szepnęłam na ucho Irlandczykowi, a ten tylko kiwnął głową i powiadomił resztę. Zostałam sama z nim. Szatyn zorientował się, że zostaliśmy w tyle i przemieścił się do drzwi. Ja złapałam go za rękaw marynarki, co zatrzymało go.
-Coś się stało? - zapytał, opadając na kanapę.
-O to samo miałam zapytać. - poprawiłam się na siedzeniu i poprawiłam włosy. - nie możesz cały wieczór pokazywać, że coś jest nie tak. Jess jest w dobrych rękach, nie martw się. Pojedziemy do niej po gali, dobrze? - chwyciłam go za prawą dłoń, mówiąc pocieszająco. Kiwnął głową lekko, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. - no, tak ma być.
-Dziękuję. - szepnął otwierając drzwi. Wyszedł z nich jako pierwszy, by podać mi rękę. Wyszczerzyłam się do niego i chwyciłam dłoń.
Zatrzasnęłam drzwi do limuzyny, a ta szybko odjechała. Wyszukałam w tłumie mojego chłopaka. Stał razem z moją mamą przy grupce dziewczyn. Kobieta była lekko zakłopotana, bo fanki pytały ją o wszystko co możliwe, a on się tylko śmiał podpisując swoje zdjęcia. Razem z Li podeszliśmy do nich, przeciskając się przez mężczyzn i kobiety. Nie do wiary, że tu jest tyle gwiazd! Właśnie Demi Lovato mi pomachała! Uśmiechnęłam się do niej szeroko, ale szatyn pociągnął mnie za rękę, przez co straciłam ją z oczu.

-

Cóż.. jednak przesunęłam  10 miesięcy.. bo ta ciąża Jess.. no sami wiece że rok to były bezsens bo by miała jakieś 3 miesiące opóźniony poród co jest niemożliwe XD

Proszę, wyraźcie swoją opinię..
Dajcie jak najwięcej komentarzy. 
Jeśli będzie mało, to będę rzadziej dodawał rozdziały.. chciałabym żebyście wyrazili swoją opinię.

środa, 18 września 2013

Rozdział 32

Wszedłem do dużego salonu. Hiszpan siedział, z okularami na nosie, dopisując i kreśląc coś co chwilę. Spojrzał na mnie przelotnie, uśmiechając się. Nie trudziłem się, by mu to odwzajemnić.
Spojrzałem na blondynkę, która stała w futrynie drzwi obserwując nas. Była smutna i zakłopotana. Gdy zauważyła, że wlepiam w nią wzrok, uśmiechnęła się krzywo i odwróciła wzrok.
-To napijecie się czegoś? - odezwała się po chwili cicho. Bawiła się palcami u rąk, nie wyrażając żadnego uczucia przy tej czynności.
-Wody - uśmiechnął się do niej szczerze Marco, a mnie zrobiło się nagle głupio, po tym jak byłem zazdrosny. Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim, już nie fałszywym uśmiechem i kiwnęła głową. Znów zżerała mnie zazdrość.
Może po prostu powinienem dać z tym wszystkim spokój, bo przecież wiem, że ona mnie kocha.
Wpłynęła na mnie nagle fala smutku i poczucia winy, oraz trochę złości.
-Będę już leciał. - wykrztusiłem z siebie, nawet nie będąc świadomy co właśnie powiedziałem. - mam pewną sprawę.
Nie patrzałem na Demetrię. Wiedziałem, że gdybym to zrobił, to wiedziałaby mój smutek i to, że kłamię.
Wstałem i cmoknąłem ją przelotnie w usta, po czym skierowałem się do drzwi.
-Niall, poczekaj. - zawołała delikatnie, idąc za mną. Odwróciłem się, trzymając nadal klamkę drzwi do jej domu. Jej oczy, były zmęczone i smutne. - czy coś zrobiłam?
-Nie, to ja popełniłem błąd. Przepraszam, przyjadę po Ciebie jutro. - ponownie złączyłem nasze usta cmoknięciem. Ona jeszcze bardziej posmutniała, chwytając rękaw mojej koszulki.
-Niall..
Spuściłem wzrok na swoje buty.
-Nie powinienem od razu go osądzać. Ale słyszałem wiele o nim wiele rzeczy, złych rzeczy. - przerwałem jej, gdy chciała znów się odezwać. - to dla mnie trudne, że on z tobą pracuje, ale sam Ci to zaproponowałem. Wiedziałem dobrze, że będziesz z nim pracować, po prostu chciałem, abyś była blisko mnie i dobrze zarabiała. Do tego masz świetny talent, do pisania, grania i śpiewania. Nie będę wam przeszkadzać. Mam nadzieję, że te piosenki, będą świetne. Muszą być świetne, w końcu twoje, prawda? - uśmiechnąłem się niemrawo do dziewczyny. Ona pogłaskała mnie po policzku delikatnie - muszę lecieć. Spakuj się, po południu przyjedziemy po twoje rzeczy.
Zanim zdążyła się odezwać, byłem już na zewnątrz, w trakcie zamykania cicho drzwi.
Nie wierzę, że to zrobiłem.
Muszę odpocząć.
Wsiadłem z powrotem do auta i oparłem się o fotel, głośno wzdychając. Spojrzałem w jej okno. Stała koło Marco, który coś do niej mówił, ale ona patrzyła się w moją stronę ze smutkiem. Gdy chłopak zauważył jej minę, także spojrzał w moją stronę, po czym wstał i przytulił Demetrię.
Nie.
Zapaliłem silnik i wyjechałem z jej posiadłości, jak najszybciej.
-Niall, przecież ona tylko Ciebie kocha. - mówiłem do siebie, wyjeżdżając z jej dzielnicy. Znów uderzyła we mnie fala zazdrości.
Co ja robię?!

*Perspektywa Demetrii*


Gdy MC wyszedł, około dwudziestej drugiej, od razu wybrałam numer do Irlandczyka. Nie wiedziałam co się dzieje, ale wiem, że nie jest dobrze.
Po drugiej próbie dodzwonienia się do chłopaka, odłożyłam telefon i usiadłam na kanapie. Chyba powinnam pomyśleć.
Cała historia z Larrym to był szok, ale nie mam im za złe. Skoro się kochają, to niech będą ze sobą. Miłość to miłość, niezależnie od płci. Prawda?
Drugą sprawą i jest ciąża Jess, do tego związek z Liamem. To też niezła wiadomość, jak na te kilka dni. Ale przynajmniej nie będzie samotna.
Odkąd Marco wszedł w moje życie, jest trochę inaczej. Niall robi się zazdrosny, przez co rosną coraz większe kłótnie, a mnie jest coraz bardziej źle. Obawiam się, że wiem co czuje Niall. Boję się o nasz związek i to bardzo.
Horan jest zazdrosny o Marco, ale ja przecież mówiłam mu, że go kocham i on o tym wie.
Nie, po prostu wytłumaczę mu, że nic mnie nie łączy z Marco i będzie dobrze. O mi uwierzy i będziemy szczęśliwi. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Ostatnie kilkanaście dni mogę zaliczyć do najbardziej, "szalonych"? Zaśmiałam się w duchu, kręcąc głową.
Nagle uświadomiłam sobie, że jestem sama w domu. Wpadłam w lekki drżenia gdy chłodny dreszcz przeszedł po moim ciele. Ja się boję?

Mój telefon wydał brzęczenie. Chwyciłam go w dłonie i odebrałam połączenie.
-Słucham? - odezwałam się, do chłopaka.
-Dzwoniłaś.- mruknął cichutko, prawie niesłyszalnie.
-Przyjedziesz? - zapytałam podkulając nogi pod brodę. - jestem sama.
-Już jadę, jestem niedaleko. - powiedział i rozłączył się. Trzymałam jeszcze przez chwilę komórkę, w dłoniach, a po chwili rzuciłam ją na stolik i schowałam twarz w kolanach.
Nie wiem dlaczego, ale nagle złapałam wielkiego doła. Czułam się osaczona, uwięziona w tym wszystkim. Tyle rzeczy działo się w mojej głowie, jednak jedyną rzeczą która mnie teraz martwiła był Niall. Muszę porozmawiać z nim o tym, bo jeśli nie wytłumaczę mu tej sprawy, nadal między nami będzie sztywno. Ja na prawdę go kocham, nie chce go stracić przez zazdrość. Ale wiem jak to jest, jak się tracie osobę na której komuś zależy. Nathan był moim pierwszym chłopakiem, niestety nie na poważnie. Zależało mi na nim, tak jak mu na mnie, jednak nic z tego by nie wyszło, ponieważ chłopak wyprowadził się do Australii, a nasz kontakt się urwał.
Poczułam zapach papierosów, alkocholu i męskiej wody kolońskiej. Niall?
Podniosłam wzrok, rozglądając się. Blondyn siedział tuż obok mnie, obejmując ramieniem. Zmarszczyłam brwi, zaciągając się jeszcze raz zapachem. Nie mogłam się mylić, on palił.
-Jestem już. - wyszeptał przyciągając mnie do siebie. - coś się stało?
-Paliłeś? - całkiem zmieniłam temat. - czuć od ciebie fajki.
-Byłem z Zaynem. - skłamał. Widziałam jak jego dolna warga leciutko zadrżała, a oczy pociemniały. - palił w samochodzie.
-Niezła wymówka. Gdzie był? Na ulicy przed moim domem? - mówiłam z sarkazmem. - przecież powiedziałeś że jesteś niedaleko, w takim razie co tu robił? - podniosłam jedną brew.
Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jednak chyba nic sensownego nie wymyślił bo westchnął i poprawił się na kanapie.
-Ah, no i piłeś. - stwierdziłam na co on zacisnął usta w wąską linię. - jesteś normalny? Pijesz, palisz i jedziesz samochodem. Ty się dobrze czujesz? - nie kryłam mojego zdenerwowania. - chcesz spowodować wypadek? - mówiłam z oburzeniem, na co on spuścił wzrok. - od kiedy ty w ogóle palisz?
-N-nie wiem.. jakoś jak byłem z Zaynem.. ja.. on mi dał jednego.. - tłumaczył się przeczesując włosy.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wstałam gwałtownie z siedzenia.
-Niall co ty myślisz? - mówiłam łagodnie, lecz zdenerwowana - miałeś nie pić, to po pierwsze, a po drugie, nie myślałam, że będziesz palić.. - chwyciłam się za włosy i westchnęłam cicho.
-Hej. - wstał i podszedł do mnie, chwytając w talii - palić mi nie zabronisz, bo sama to robisz. Z piciem jest trochę inaczej. Nie będę pił, przed jazdą, ale przecież od czasu do czasu mogę wypić jednego drinka, prawda? Mam prawie dwadzieścia lat, skarbie. - tłumaczył, jak bym była małym dzieckiem. Puściłam moją głowę i splotłam palce na jego karku.
-Masz rację. Ale martwiłam się, bo ten Niall Horan, przykład miliona nastolatek nie powinien pokazywać tej złej strony. Martwię się o ciebie. - mówiłam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. On pocałował mnie w czoło, mocniej przyciągając do siebie.
-Ten Niall Horan ma też swoje życie i może robić o chce bo jest dorosły. Jednak nie będę przesadzał, obiecuję ci. - mówił głaszcząc mnie po plecach. - obiecuję. - powtórzył.
-Nadal jesteś zazdrosny o Marco? - zmieniłam temat, spoglądając mu w oczy. Poczułam jak spina się i zaciska zęby.
-Demi.. - zaczął. - nie lubię go i nie jestem zazdrosny. Wiem, że mnie kochasz, a ja kocham Ciebie. Po prostu nie dzielę go sympatią, taką jaką ty go dzielisz. - powiedział na jednym wydechu.
-Nie musisz go lubić, ale proszę Cię, nie pokazuj mu tego. On myśli że jest gorszy..
-Dobrze. - niechętnie, ale jednak powiedział. - spróbuję go polubić.
Z uśmiechem cmoknęłam go w usta i rozluźniłam uścisk. Ponownie usiadłam na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie, dając znak blondynowi, że ma usiąść.
-To co? Pakuj się, jedziemy do mnie. - pokazał mi ten piękny uśmiech, na co ja pocałowałam go czule i pobiegłam szybko do góry.


-

Mam wam coś do powiedzenia XDDD
Nic strasznego nie bójcie sie.
Mam parę spraw.
1. W tym rozdziale jest już wrzesień (tak wiem, nie wiedzieliście) , czyli nadchodzą urodziny Nialla, prawda? Zaczęła się szkoła, ale zrobię duuuuży przeskok w czasie, dokładnie o calutki rok. Czyli 6 września, ale 2014. Przepraszam was, ale nic ciekawego nie będzie się działo..
2. Dam wam trochę podpowiedzi do następnych rozdziałów :
- Gala
Poród (Jess) 
- Przeprowadzka.
- Marco i Niall.
- Oświadczyny (haha nie, nie Dem i Nialla) 
- Urodziny (2 osoby) 
- Trasa.
- Ślub. 
- Kłótnia pomiędzy rodziną. 

No to są podpowiedzi do kolejnych 12-15 rozdziałów c: 
Możecie sobie powyobrażać jak to będzie. 

No.. proszę postarajcie się z komentarzami.
Może 20? 
;_;


Nawet jeśli nie będzie, to dzięki za czytanie.. 

sobota, 14 września 2013

Rozdział 31.

Gdy dotarliśmy pod studio, jak zwykle roiło się od piszczących dziewczyn z wymalowanymi twarzami. Zachichotałam widząc ich miny gdy podjeżdżaliśmy pod budynek. Gdy Niall spokojnie zaparkował na tyłach, nie było śladu po ani jednej dziewczynie. Westchnęłam cicho i wysiadłam razem z Irlandczykiem z auta. Gdy spojrzał na mnie, uśmiechnął się szeroko i splótł nasze palce.
-Ślicznie dziś wyglądasz. - odparł. gdy wchodziliśmy do studia.
-Ty też. - mruknęłam cicho ilustrując go wzrokiem. Miał na sobie czarne szorty z lekko obniżonym krokiem, biały T-shirt z nadrukiem, oraz białe Converse'y pod kostkę. Ku mojemu zdziwieniu, jego nadgarstek nie był opatrzony w dużą ilość podkładu, a tatuaż było wyraźnie widać.
-Nie maskujesz już tego? - popatrzałam na moje imię, na jego skórze.
-Odkąd potwierdziłaś, że go mam, to już nie. - zachichotał cicho, a ja pacnęłam się w czoło.
-Przepraszam.
-Niech wiedzą, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. - powiedział trochę ciszej, gdy przechodziliśmy obok grupki ochroniarzy, którzy wpatrywali się w nas nieobecnym wzrokiem. Tak jakby byli nie obecni duchem
Weszliśmy do pustej windy, i nawet drzwi nie zdążyły się zamknąć, a blondyn przycisnął mnie do ściany i wpił swoje ciepłe, wilgotne i słodkie od kawy wargi, do moich ust.  Niall przycisnął guzik z prawidłowym piętrem, na ślepaka, nadal mnie całując. Jego język wtargnął do moich ust i musnął moje podniebienie. Jęknęłam cicho, by powiadomić chłopaka o tym, że drzwi windy zaraz otworzą się. Powoli odsunął się ode mnie i oblizał usta. Uśmiechnęłam się szeroko, ponownie plącząc nasze palce.
Wyszliśmy z małego pomieszczenia, kierując się najpierw do pokoju tekściarzy. Nacisnęłam klamkę i pociągnęłam za nią lekko. Chłopcy stali już, nerwowo patrząc na zegarek. Gdy nas zobaczyli, westchnęli głośno i staranowali nas zimnym wzrokiem.
-Gdzie wyście byli?! - krzyknął Liam - Boże, już myślałem, że coś się stało!
-Dużo sie spóźniliśmy? - zapytał Irlandczyk puszczając mnie.
-Pół godziny. - mruknął Zayn przeglądając coś w telefonie.
-Spokojnie, nic się nie stało - uspokoił ich Harry. Lou spojrzał na niego chłodno, a ten opadł znów na kanapę. - mieliśmy już nagrywać.
-Dobra, to idziemy. Dem, zaraz przyjdzie Marco. Poczekaj tu, dobrze? - mówił spokojnie, ale gdy wymówił imię chłopaka, zabrzmiało to ostro i złowrogo. Cmoknął mnie w usta, po czym razem z zespołem wyszedł.

Usiadłam na kanapie przeglądając w komórce twittera. W pewnym momencie natknęłam się na pewne nagranie telefonem komórkowym To przecież Harry i Lou!
-"Hazz, musimy im w końcu powiedzieć. - Lou odezwał się wtulając się w loczka. On poklepał go po plecach i pocałował w czoło. - nasi wierni fani zostaną przy nas i będą nas wspierać. 
-Wiem Loueh. Wszyscy dowiedzą się w swoim czasie, dobrze? Proponuję powiedzieć najpierw chłopakom no i Demetrii, Perrie.. 
-A co z Jess? - przerwał mu szatyn. 
-Jej też powiemy. Obiecuję, będzie dobrze. - pocieszał go brunet, jeżdżąc palcem po kręgosłupie chłopaka. 
-Kocham Cię. - Szatyn nachylił się i gdy mieli już się pocałować, nagranie skończyło się, a na ekranie pozostała tylko ciemność." 
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Nie, to musi być jakiś dobry żart, prawda?
Wykorzystując sytuację, że nie ma Marco, wybiegłam z pokoju kierując się do pokoju nagrań. Wtargnęłam tam, po cichu i ręką przywołałam Blondyna który właśnie wchodził za szybę. Spojrzał na mnie i zawrócił z szybkością.
-Coś się stało? - zapytał, a ja spojrzałam za plecy Irlandczyka. Ujrzałam jak Zayn kątem oka obserwuje nas, Liam bawi się słuchawkami, ale widać było, że nasłuchuje. Za to Lou i Harry rozmawiali o czymś szeptem, mierząc nas co chwilę wzrokiem.
-Musimy porozmawiać. - szepnęłam łapiąc go za nadgarstek. Zdezorientowany wyszedł za mną przed drzwi.
-A więc? - zapytał - co się stało? Paznokieć ci się złamał? - zaśmiał się na co ja pokręciłam głową chłodno.
-Larry to prawda. - odpowiedziałam - znaczy nie jestem pewna, ale widziałam pewne nagranie..
Stał w osłupieniu. Patrzył na mnie pusto, a jego wargi rozszerzyły się lekko. Wyciągnęłam telefon i pokazałam nagranie blondynowi.
-A jeśli to jakiś montaż, może to nie oni.. - próbował tłumaczyć.
-To na pewno oni, Niall. - szepnęłam, a ten przeczesał włosy.
-Wyjaśnimy to jak skończę nagrywać, dobrze? Teraz nie mówmy o tym, nie mów nikomu. - mówił trzymając się klamki. - wracaj do pokoju.
-Dobrze. - powiedziałam, odwracając się. Wbiegłam ponownie do pomieszczenia i usiadłam tam gdzie wcześniej. W tym samym momencie Marco wszedł do pokoju uśmiechając się lekko.
-Cześć Dem. - uśmiechnął się ciepło odstawiając zapewne swoją gitarę w kąt. Swoje zeszyty położył na drewnianym krześle i znów spojrzał na mnie.
-To co, zaczynamy? - zapytał wskazując na drugie krzesło.

-

Musiałam czekać pięć godzin na przerwę. Gdy w końcu doszła godzina czternasta wstałam ze stołka i udałam się na balkon by zapalić. Marco został w pokoju, by dopracować jeszcze parę linijek piosenki, a ja rozprostowałam się i wyszłam.
Gdy dotarłam do miejsca, na balkonie roiło się od ochroniarzy, którzy zapewne także mieli przerwę, oraz chłopcy, którzy rozmawiali na byle jakie tematy. Podeszłam do nich z lekkim uśmiechem. Wszyscy jednocześnie spojrzeli na mnie, razem z Niallem.
-Co jest? - zapytałam wyciągając z plecaczka pudełeczko z tytoniem.
-Mów co się dzieje. Niall coś ukrywa. - Hazz odezwał się ostro, patrząc w ziemię. Zdezorientowana, nie wiedząc co powiedzieć, wsadziłam sobie fajkę do ust i zapaliłam ją.
-Dem, no mów w końcu. - Liam wyrwał mi papierosa i schował za plecy.
-Nic nie wiem! Oddaj go! - próbowałam złapać zapalony tytoń, ale on obrócił się, co uniemożliwiło mi dostęp do niej. - na prawdę!
-Niall mówił, że wiesz. - Loui odezwał się chłodno.
Spojrzałam na blondyna który wpatrywał się we mnie ze zmieszanym wzrokiem.
-Chodzi o to że.. - rozejrzałam się wokół, na szczęście, na balkonie nikogo już nie było poza nami. - musimy porozmawiać. Poważnie. - westchnęłam. - ale nie teraz. Po pracy spotkamy się u Nialla i wytłumaczę, dobrze?
-Nie, mów teraz. - rozkazał Liam stanowczo.- proszę. - dodał po chwili, zauważając jak się zachowuje.
-Widziałam pewne nagranie.. - spojrzałam na wszystkich. Harry i Lou spięli się i spuścili wzrok. Wiedziałam, że oni chcą to powiedzieć chłopakom. - Hazz, powiedz im. - szepnęłam wbijając wzrok w swoje buty.
Spojrzał na mnie i kiwnął głową. Chociaż nie widziałam jego twarzy, to i tak wiem, że uśmiechnął się lekko.
-Jesteśmy razem. - odezwał się po dłuższej chwili. Zauważyłam jak Lou łapie za rękę Loczka i ściska ją mocno.
-Jak to? - Zayn i Liam odezwali się równocześnie. - przecież Ele..
-W dzień podpisania kontraktu z Modestem, wyszedłem ostatni z sali. Oni mnie zatrzymali i powiedzieli, że mam z nią chodzić. Na prawdę ją polubiłem, lubię z nią spędzać czas.. ale ja jej nie kocham. Ja nie lubię dziewczyn. - tłumaczył szatyn. - nie chciałem tego ukrywać.. ale bałem się..
Liam westchnął głośno i objął ramieniem Lou. On uśmiechnął się lekko i wtulił w chłopaka, puszczając rękę Hazzy.
-W takim razie gratulacje. - powiedziałam przytulając ich obojga.
Wyjrzałam za barierkę balkonu. Dziewczyny piszczały, nagrywały i śpiewały piosenki od zespołu. Na szczęście, splecione dłonie Larry'ego były zasłonięte przez Zayna.
Dopaliłam mojego papierosa i wróciłam do pokoju, by dalej pisać tekst do jednej z piosenek. MC siedział na krześle nadal coś bazgrząc po papierze.
-Może też odpocznij? Przynajmniej chwilę. - zaproponowałam widząc jak się męczy.
-Masz rację. - oparł się o oparcie krzesła, głośno wzdychając - tylko chwilę.
Uśmiechnęłam się i przysiadłam obok chłopaka. Dopiero teraz zauważyłam, że przygląda mi się z zaciekawieniem. Jego ciemne oczy, powiększyły się, a usta wygięły w lekki uśmieszek.
-Pewnie nie słyszałaś o mnie dobrych rzeczy. - mruknął.
-Słyszałam i złe i dobre. - odpowiedziałam dopisując jedną linijkę tekstu.
-Złe? Jakie? - dopytywał.
-Ukradłeś Niallowi dziewczynę.. i takie tam. - chciałam dać więcej uwag ale uznałam, że może mu się zrobić przykro.
-Ona go zdradzała.. poznałem ją i jakoś się zakolegowaliśmy. Ona się we mnie zakochała, a ja w niej i jakoś tak.. zerwała  nim po pewnym czasie. Nic nie kazałem jej robić. - mówił broniąc się. Spojrzałam na niego. - wiem, że Niall, kazał ci na mnie uważać. Ale ja nie jestem kobieciarzem. Lubię cię jako koleżankę i nic więcej. - kontynuował.
-Na pewno? - zapytałam, trochę nie dowierzając.
-Na pewno. - potwierdził obejmując mnie jednym ramieniem. Oczywiście po przyjacielsku. Prawda? - no więc, skończyliśmy na dzisiaj.
-Ale jeszcze mieliśmy..
-Nie - przerwał mi - idź do domu, skończyliśmy - zapewnił.
-Dziękuję. - mruknęłam chowając mój zeszyt do plecaka. - do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia - obserwował mnie aż do wyjścia z pokoju.

Cały czas docierała do mnie sytuacja, o Lou i Hazzie. Nie mam nic przeciwko, jednak to mną wstrząsnęło. Kto by pomyślał? A co z Eleanor? Czy ona wiedziała?
-Skończyłaś już? - ktoś odezwał się zza moich pleców, przerywając moje przemyślenia. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla - Marco ci dał wolne? - mruknął niezadowolony.
-Przestaniesz? - warknęłam, przez co rozszerzyły mu się oczy. - zaczynasz mnie denerwować. Marco to mój kolega i zapewniał mnie, że nic do mnie nie czuje. Rozmawiałam z nim.
-Właśnie widziałem jak cię obejmuje. - syknął ze zdenerwowania.
-Jesteśmy. Tylko. Kolegami. - mówiłam zła, może i już bardzo wściekła. - skoro widziałeś jak mnie obejmuje, to może też podsłuchiwałeś? - pytałam coraz bardziej wściekła na niego.
-Nie, przechodziłem koło pokoju i was zauważyłem.
-I co z tego? Przecież go nie kocham, a ty znowu jesteś zazdrosny. - mówiłam ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
-Nie jestem. - warknął głośniej.
-Wracam do domu. - powiedziałam łagodnie, cofając się w kierunku windy. - może lepiej żebym mieszkała u mnie przez te trzy miesiące.
Myślałam że będzie zaprzeczał.
Miał już podejść, ale zatrzymał się po moim ostatnim zdaniu. Jego mina nic nie wyrażała. A może smutek i rozczarowanie? Potem po prostu wycofał się, bym mogła wejść spokojnie do windy. Patrzył na mnie, aż do zamknięcia drzwi. Winda ruszyła, a ja poczułam się samotna. Tak bardzo.

*Perspektywa Nialla*

Wszedłem wściekły do pokoju nagrań. Co ja do cholery robię?! Usiadłem na czerwonej, skórzanej kanapie i schowałam twarz w dłonie.
-Co jest, Niall? - zapytała Jess. Co ona tu robi?
-Powiedz chłopakom, że musiałem wyjść. - podniosłem się gwałtownie, i nawet nie zerkając na blondynkę, wybiegłem ze studia i wsiadłem do mojego range rovera.

-Szybko - mruknąłem do siebie, wysiadając do auta, by udać się do najlepszej kwiaciarni. Gdy wszedłem do małego domku, do moich nozdrzy wtargnął ładny zapach kwiatów. Rozejrzałem się,  szukając białej róży, takiej jaką lubi Demetria. Gdy już ja ujrzałem, chwyciłem jej łodygę w palce i podszedłem do małej kasy. Miał staruszka uśmiechnęła się lekko, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Chłopcy zawsze kupują białe, gdy coś złego się dzieje, z jego ukochaną, lub chce ją przeprosić. - odezwała się ochryple. - zgadłam?
-Jestem bardzo zazdrosny. - mruknąłem wbijając wzrok w moje buty. - moja dziewczyna, bardzo ją kocham, ona jest zła.
-W takim razie powodzenia. - oddała mi resztę z banknotu i uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłem to i ponownie ruszyłem do domu Dem.
Gdy dotarłem pod jej mały domek, zauważyłem nieznane mi auto. Ze zdziwieniem dotarłem pod jej drzwi i zapukałem cicho.
-Co tu robisz? - nagle odezwała się. Jak to możliwe, że tak szybko otwarła drzwi. Podniosłem wzrok ilustrując ją dokładnie.
-Przepraszam. - wyciągnąłem różę zza pleców. Westchnęła i lekko uśmiechnęła się. - Mogę wejść?
-Niall, mam gościa, którego nie lubisz. - powiedziała trochę speszona - jeśli chcesz...
-Marco. - bardziej stwierdziłem niż zapytałem. - a chętnie wejdę.
-Proszę. - wpuściła mnie do środka. Podałem jej kwiatka i uśmiechnąłem się ciepło. Ona odebrała go z uśmiechem. Nachyliłem się by złożyć na jej ustach pocałunek. Ona oplotła ręce, wokół mojej szyi i przycisnęła mnie bardziej do siebie.
-Przepraszam. - szepnąłem jej do ucha.

-
Zjebałam.
Znowu mało komentarzy.
Haha, będę dodawać rzadziej jak tak dalej pójdzie.

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 30.

Notka pod rozdziałem! 

-

-Do domu? - zapytał wciągając na siebie spodnie. 
-No, tak. - powiedziałam zapinając guzik spodenek. - eh, jutro praca.. 
-Właśnie. Jesteś chora? - zapytał z troską. 
-Nie, nic mi nie jest. Gardło mnie trochę bolało, ale jest okej. - uśmiechnęłam się do niego czule.
Ponownie skradł mi pocałunek. 
-Obyś mnie nie zaraziła. - zaśmiał się - i oby to nie było nic poważnego.
-Wywalą mnie z pracy.. - mruknęłam. - eh, to by było okropne. Muszę się postarać.
-Jeśli tak źle się czujesz..
-Nie, Niall. Jest okej. - ponownie uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie objął w talii. Oparł się czołem o moje i uśmiechnął słodko.
-Kocham Cię, wiesz? - zapytał delikatnie muskając moje usta. Zachichotałam łapiąc rękę chłopaka.
-Wiem. - powiedziałam całując kąciki jego ust. - ja ciebie też.
-Chodźmy - szepnął ciągnąc mnie do samochodu.

-

-Do zobaczenia jutro, mała. - uśmiechnął się tym swoim powalającym uśmiechem.
-Do zobaczenia jutro, duży. - uniosłam swoje kąciki ust.
Blondyn nachylił się lekko w moją stronę i pocałował delikatnie. Uśmiechnęłam się, odczepiając się od Irlandczyka. Wyszłam z samochodu, od razu kierując się do domu. Otwarłam drzwi kluczem i weszłam do ciemnego holu.
-Mamo? - zawołałam najgłośniej jak tylko umiałam. - jesteś tu?
-Tu, kochanie. - usłyszałam ją w salonie, dlatego popędziłam tam zwinnym krokiem.
Sylwetka kobiety w średnim wieku siedziała w kącie kanapy. W ręku trzymała książkę, ale w drugiej kubek gorącej herbaty. Uśmiechnęła się szeroko widząc mnie w progu drzwi.- cześć skarbie.
-Hej mamo. Gdzie tata? - zapytałam rozglądając się wokół.
-Musiał na chwilę pojechać do jakiegoś marketu, bo jego długopisy się wypisały - zachichotała cicho - mam do ciebie parę spraw. - odłożyła książkę i kubek po czym odwróciła się do mnie z miłym uśmiechem.- ja i twój ojciec jedziemy już jutro do Autralii. Przepraszam, że ci teraz mówię, ale dowiedzieliśmy się dopiero rano. Może mogłabyś zamieszkać u Nialla? - spytała.
-Nie wiem, mogę zapytać.. - mówiłam trochę zdziwiona.
-No więc teraz druga sprawa. Zostawiam ci jutro rano pieniądze. Trzy tysiące funtów, należy teraz do ciebie, na utrzymanie. Jedzenie, potrzebne rzeczy i w ogóle. Dom zamkniemy, wyłączymy prąd, wodę, gaz i inne sprawy które zapewne cię nie obchodzą. - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła - no i trzecia. Przez te trzy miesiące masz nie robić głupstw, jasne?
-Mamo, przecież mnie znasz. - mruknęłam trochę rozczarowana.
-No właśnie, znam cię.
-Zmieniłam się, mamo. To przez Nialla. - zaczęłam uświadamiając sobie, że mam takiego kogoś jak on. - on mi pomógł z tym wszystkim. Gdybyśmy nie poszli na tą kolację, siedziałabym teraz w domu i nie miałabym tego wszystkiego. Przyjaciół, chłopaka, tej cudownej pracy..
-Pracy? - zapytała.
-Właśnie! - klasnęłam w dłonie z podekscytowania. - będę pracowała w studiu, przy pisaniu piosenek! Dziesięć tysięcy za miesiąc, wyobrażasz sobie?!
-O kurczę! Gratulacje, córeczko. - przytuliła mnie mocno, chichocząc. - jestem z ciebie dumna.. wiedziałam że moja córeczka przejmie po mnie ten cudowny dar śpiewu - chwaliła siebie. - wszyscy mnie uwielbiali, teraz twoja kolej.
Roześmiałam się razem z kobietą, gdy nagle do domu wszedł tata z małą torebeczką cienkich długopisów, jak i grubych. Z uśmiechem patrzył na nas.
-Coś mnie ominęło? - zapytał.
-Mówiłam jej właśnie, jaką byłam cudowną piosenkarką w młodości.. - westchnęła przypominając sobie tamte czasy.
-Ja byłem królem bluesa! Dawałem świetne solówki na gitarze! - rzucił małą reklamówkę na półkę i zaczął udawać jak gra na nie istniejącym basie.
-Boże, jak ja was uwielbiam. - szepnęłam do siebie, patrząc na śpiewającą do pilota mamę, i tatę który dawał solówkę na swoim basie.
Śmiałam się, gdy nagle mój telefon zaczął brzęczeć. Zostawiając w salonie głośnych rodziców zmierzyłam do holu i nadal się śmiejąc odebrałam.
-Halo?
-Hej Dem. - Niall zabrzmiał wesoło. - wszystko dobrze?
-Genialnie - uśmiechnęłam się do siebie. - rodzice jutro wyjeżdżają. Dowiedzieli się dopiero rano.. i mam pewną sprawę..
-A więc słucham. - przerwał mi. Poczułam jak się uśmiecha.
-Mama chce żebym z tobą zamieszkała. - rzekłam szybko, zdenerwowana. - jeśli nie chcesz..
-Pewnie. - odpowiedział wesoło.
-Nie będę przeszkadzać? - zapytałam cicho.
-Pewnie, że nie. Jesteś moją dziewczyną, dlaczego byś przeszkadzała? Jedno miejsce w moim łóżku jest puste, więc wiesz.. - zachichotał, a ja mu zawtórowałam. - po pracy razem pojedziemy dobrze?
-Dziękuję Niall. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - cmoknął do słuchawki i rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do salonu, w którym siedzieli rodzice już spokojnie.
Tata obejmował mamę, która głowę oparła o jego ramię. Czytała książkę, a on szeptał jej do ucha słodkie słówka. Uśmiechnęłam się na ich widok. Znaleźli w końcu dla siebie czas.
Czy tak będzie wyglądała przyszłość moja i Nialla?
-Kocham was. - szepnęłam do nich, lecz nie usłyszeli. Może i lepiej.
Usiadłam koło ojca, który od razu spojrzał na mnie z czułym uśmiechem i ciepłem. Odwzajemniłam czyn opierając się o jego ramię. Objął mnie, tak jak mamę uśmiechając się.
-Będę za wami tęsknić. - przerwałam chwilę ciszy. Oboje spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem - ale nie załamujmy się, szybko minie, prawda?
-Prawda - potwierdziła kobieta chwytając moją rękę. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze palce. - bądź ostrożna.
-Nie musisz się martwić.
-No, żadnych chłopaków, alkohol, papierosów, narkotyków, imprez i skakania na bungee. Ma się rozumieć? - wybuchnęłam śmiechem razem z matką, gdy ten zaczął wymieniać. Spojrzał na nas spod byka, chichocząc głośno. Jego gruby głos odbijał się od ścian pokoju.
-Tatku, mam osiemnaście lat. Mam chłopaka, Nialla, piję alkohol, palę, nie biorę narkotyków, chodzę na imprezy i nie skaczę na bungee. - śmiałam się gdy ten kręcił głową przecząco.
-Ty nie jesteś już tą małą, słodką dziewczynką z którą tak bardzo lubiłem się bawić. Jesteś dorosła. - westchnął przypominając sobie tamte chwile.
-Ale nadal jestem twoją córeczką. - uśmiechnęłam się szeroko - zawsze będę.
-A jak tam Niall? Dawno nie wiedziałem twojego kawalera. - zmienił temat. - mam nadzieję, że cię nie wykorzystuje?
-Tato.. nie wykorzystuje mnie, okej? Jest mi z nim dobrze. Kocham go. - mówiłam patrząc mu w oczy.
-Wiem, kochanie. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. On ma karierę.. możesz czuć się trochę.. samotna. - mówił ze smutkiem, ale od razu orzeźwił się i poprawił na kanapie.
-Jestem szczęśliwa. Nie jestem samotna, on jest ciągle przy mnie. - uśmiechnęłam się pocieszająco. - zastanawiam się.. czy nie zamieszkać z nim na stałe.. jakieś małe mieszkanie. - wypaliłam wpadając na pomysł dopiero kilka sekund wcześniej.
-Wspaniale! - klasnęła mama w dłonie. - rozmawiałaś z nim o tym?
-Jutro w pracy coś wspomnę. Na razie tylko się zastanawiam. - spuściłam wzrok na moje palce - na pewno się zgodzi.
-Oby. - ojciec odezwał się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - no co? Już czas, abyś była usamodzielniona.
-Kocham was. - powiedziałam przymykając oczy.
A potem już słodki sen.

-

Następnego dnia obudziłam się o siódmej, ponieważ w studiu musiałam być o dziewiątej, a jeszcze muszę tam dojechać. Muszę poczekać na Nialla..
Wygrzebałam się z łóżka i starannie je pościeliłam. Zastanowiło mnie,dlaczego byłam u siebie, skoro zasnęłam na kanapie. Na pewno tata mnie przeniósł, czego nie powinien robić, bo jego chory kręgosłup zaraz wykrzywi się od tego ciężaru.
 Po niedługiej chwili zastanawiania się, co ubiorę, wybrałam moro legginsy, czarną, męską koszulkę i jeansową kamizelkę. Naciągnęłam wszystko na siebie, po czym szybkim krokiem pobiegłam do łazienki. Starannie wyszorowałam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ale też bez przesady. Włosy zaplotłam w kłos, zostawiając moją grzywkę wolną. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam lekko.
Uwagę przykuły moje nadgarstki. Były lekko zaczerwienione, a ran nie było prawie wcale widać. Uśmiechnęłam się szeroko, na myśl, że Niall odciąga mnie od tego wszystkiego. Przez niego zapominam o okaleczaniu się, a on przestał się alkoholizować.
Zbiegłam na dół w poszukiwaniu moich czarnych Creepersów. Jak myślałam, były na półce z butami. Ubrałam je na swoje stopy, starannie wiążąc cieniutkie sznurowadła i podniosłam się z ziemi ciężko wzdychając. Zostało mi pięć minut, a nawet nie zjadłam śniadania. Na myśl o posiłku, w brzuchu zaburczało mi i poczułam mocny ucisk w żołądku.
Poszłam do kuchni, by spróbować znaleźć coś do przegryzienia. Na stole leżała mała, biała karteczka. Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam czytać.

"Wyjechaliśmy wcześnie. Poproś Nialla by pomógłby Ci zakręcić wodę, gaz, prąd oraz zamknąć wszystkie okna.
Kochamy Cię, rodzice x"

Chwyciłam mój czarny plecaczek, pakując do niego zeszyt z tekstami oraz nutami, po czym wybiegłam przed dom, wcześniej zamykając go na klucz.
Gdy się odwróciłam, zauważyłam jak czarny Range Rover wjeżdża na mój podjazd. Uśmiechnęłam się do kierowcy i podeszłam do samochodu, od strony pasażera.
Niall otworzył okno uśmiechając się szeroko.
-Dzień dobry, mógłby pan mnie podwieźć? - zażartowałam na co on zachichotał.
Zmierzył mnie wzrokiem, zatrzymując się na moim karku, a może niżej?
-No nie wiem.. - zastanowił się przez chwilę po czym dodał. - wskakuj.
-Dzięki. - otwarłam drzwi, siadając na miejscu koło blondyna. Posłał mi nieziemski uśmiech, co odwzajemniłam.
Nachylił się i delikatnie, ale namiętnie pocałował. Uśmiechnęłam się splatając nasze palce.
-Tęskniłem. - mówił półszeptem spoglądając na mnie kątem oka. - wiesz, wczoraj po tym wszystkim nie mogłem się otrząsnąć. Chłopaki się ze mnie śmiali, a ja nawet nie wiedziałem dlaczego.
-Rodzice dzisiaj wyjechali. - spuściłam na chwilę wzrok. - możemy po pracy pojechać do mnie i wziąć moje rzeczy? Przy okazji jeszcze parę rzeczy mam do zrobienia..
-Pewnie, Dem. - położył rękę na moim udzie i ścisnął je lekko. W nieodpowiednim momencie zaczęło mi burczeć w brzuchu, co blondyn usłyszał i pokręcił głową. - dlaczego nic nie jadłaś?
-Nie zdążyłam..
-Właśnie dlatego jestem zawsze zabezpieczony. - mruknął sięgając lewą ręką do tyłu, ale nadal obserwując drogę. Po chwili położył mi na kolanach kubek z kawą ze Starbucksa oraz mała torebkę. Zajrzałam do niej, by zapoznać się z moim śniadaniem. Zauważyłam małą kanapkę z serem, szynką oraz ogórkiem i małą babeczkę z owocami.
-Nie musiałeś. - mruknęłam zadowolona, popijając kawę.
-Zawsze kupuję coś do przegryzienia, gdy jadę do pracy. Wiem, że lubisz tą kawę więc postanowiłem kupić coś i tobie. Mam nadzieję że lubisz szynkę? - spojrzał na mnie kątem oka, lekko uśmiechając się.
-Trafiłeś. - zaśmiałam się przegryzając kawałek kanapki.

-

Hm... ni więc Raz!
Dziękuję wam za ponad 27 tysięcy wyświetleń! O jejku, nie spodziewałam się że aż tyle was będzie :')
Kocham was!

Dwa!
Dziękuje, za miłe komentarze!
Te trzydzieści komentów pod rozdziałem bodajże 28.. nie ważne. Dało mi otuchy i dużego uśmiechu na mojej buźce.
Ale proszę, znowu pojawiają sie niektóre komentarze "Kocham twojego bloga, dawaj nexta" lub "Jeej, superowe bla bla bla.." ... no, to trochę przykre, ale przynajmniej jakiś koment jest.

Trzy! 
Wiem, że niektóre z was nie są Larry Shipper ani nawet nie lubią, jak wspomina się o ich związku przez właśnie te Shipperki. Ale ja nią jestem, i jestem z tego dumna. Dlatego właśnie chciałam najpierw was się spytać, czy związek Larry'ego może wkroczyć do mojego bloga? 
Pytam się, dlatego, że znam osoby które wcieliły w bloga ten romance, a połowa czytelników przestała czytać rozdziały, s tego właśnie powodu.
Nie chcę was tracić, więc odpowiedzcie!

Kocham was!


niedziela, 1 września 2013

Rozdział 29.

Ten rozdział dedykuję mojej najukochańszej Anii. Jesteś jednym z powodów dla których piszę. Uważam, że nie piszę za dobrze, a ty mi zawsze wciskasz że jestem genialna. Haha! Jak uważasz, skarbie. 
Haha, plus osiemnaście? "W MOIM ROZDZIALE Z DEDYKIEM MUSI BYC"
To twoje słowa, a więc proszę!
Kocham Cię x. 


O MÓJ BOŻE NIE CZYTAJCIE TEGO +18 XDDDD 
-
Gdy dotarłam pod dom mojego chłopaka, rozejrzałam się by sprawdzić czy Niall rzeczywiście jest w domu. Tak jak myślałam, jego auto stało na podjeździe. Ścisnęłam mocniej rączki z reklamówek i podążyłam do drzwi. Lecz zanim dotarłam do drzwi, one otwarły się, a z nich wyszedł blondyn, Jess i Liam. Przewróciłam oczami, gdy podeszli do mnie. Nic nie mówiąc, by jeszcze bardziej nie drażnić gardła, bo nie chciałam mówić, tylko krzyczeć, ominęłam ich i weszłam do holu. Ściągnęłam moje martensy, siatki położyłam na małej półce, by ściągnąć sweter. Po chwili, znów wzięłam foliowe siatki i skierowałam się do kuchni. Moi przyjaciele szli zaraz za mną, mówiąc coś do siebie. Nie słuchałam ich.
Rozpakowałam rzeczy i wzięłam jedną tabletkę do ssania, by złagodzić ból. Nie pomogło to bardzo, ale przynajmniej trochę.
Wgapiałam się za okno, czując jak miodowa tabletka powoli rozpuszcza się w moich ustach.
-Demetria? - blondyn wszedł do kuchni a ja podniosłam rękę, by go uciszyć. Odwróciłam się do niego, miażdżąc go chłodnym wzrokiem.
-Co? - wychrypiałam cicho, zła. - chcesz mi jeszcze.. - zacięłam się i odchrząknęłam. - jeszcze powiedzieć, że chłopaki też wiedzieli? Dlaczego w takim razie mnie nie powiadomili?
-Ja nie wiem.. Liam powiedział..
-Gówno mnie to obchodzi. Okłamywali mnie dwa miesiące, chociaż mogli powiedzieć. - w tym momencie do kuchni weszła Blondynka a za nią jej, chłopak? Mam to tak ująć?
-Muszę odpocząć. - mruknęłam biorąc kolejną tabletkę. Wyszłam z kuchni, zanim ktokolwiek chciałby się odezwać.
Popędziłam szybkim krokiem na górę, przeskakując co dwa schodki. Po cichu zmierzyłam do sypialni Niall'a i zamknęłam się w pokoju na klucz.
Opadłam na łóżko, głośno wzdychając.
-Ej, wpuścisz mnie? - głos zza drzwi odezwał się.
-Nie. - powiedziałam najgłośniej jak umiałam.
-To mój pokój. - zaśmiał się cicho, a ja jak najciszej zawtórowałam mu. Wstałam i otwarłam drzwi. On stał tam, z dłońmi w kieszeniach. Jego włosy były lekko rozczochrane, a uśmiech roztapiał moje smutki i złości.
-Nie lubię Cię. - mruknęłam, a on zachichotał.
-Nie gniewaj się. - wystawił do mnie ręce. Wtuliłam się w jego tors, zaciągając zapachem wody po goleniu i męskiego dezodorantu. I zapachem Nialla.
-Dlaczego mi nie powiedzieli? - zapytałam, mając nadzieję, że dostanę sensowną odpowiedź.
-A może po prostu powinnaś się cieszyć, że Jessica znalazła kogoś kto jej pomoże? Jest w ciąży, znalazła Liama..
-Niall.. - przerwałam mu - ale ja się cieszę, tylko jestem zła, bo mi nie powiedzieli.
-Eh.. - westchnął.
-Nie ważne. - podniosłam wzrok i napotkałam usta Nialla. Przycisnęłam do nich swoje wargi, łącząc w delikatnym pocałunku. Po sekundzie pozwoliłam aby jego język wszedł do moich ust. Muskaliśmy się swoimi językami. Zrobiło mi sie bardzo gorąco, tak jak i na pewno Niall'owi.
-Nie gniewaj się na nich. - wymruczał mi do ucha, gdy skończyliśmy pocałunek. Przyssał się do skóry pod moich uchem, tworząc na niej soczystą, czerwoną malinkę. Zamruczałam mu do ucha uśmiechając się lekko. - proszę..
-Dobrze. - ponownie go przytuliłam. Nie mogłam się oprzeć jego głosu, ani tego pociągającego uśmiechu i zapachu. - porozmawiam z nimi.
Odsunęłam się od chłopaka i złączyłam nasze dłonie. Razem zaszliśmy na dół, gdzie na kanapie w salonie, siedziała para. Trzymali się za ręce, szepcąc coś sobie do ucha. Gdy nas zobaczyli, od razu spoważnieli, a uśmiech znikł z ich twarzy.
-Przepraszam.. - wymamrotałam z siebie po niespełna kilku minutach. - nie mam wam za złe, że jesteście razem. Bardzo się cieszę.. - znów się zacięłam przez co musiałam odchrząknąć i poczekać aż ból minie - cieszę się, że jesteście razem. Po prostu zdenerwowałam się, bo nic nie mówiliście..
-Okej. - powiedział Li uśmiechając się promiennie. - my też przepraszamy.
-Nie macie..
-Mamy. - oboje uśmiechnęli się a ja utuliłam ich mocno.

-

-Odwieźć Cię? - zapytał Niall przeglądając programy w telewizorze.
-Może zadzwonię po tatę? - zapytałam. - za niedługo wyjeżdżają. Będzie mi ich brakowało przez trzy miesiące.
Chłopak odłożył pilot na szklany stolik i objął mnie ramieniem.
-Odwiozę Cię, i pobędziesz z rodzicami do wyjazdu, dobrze? Potem przyjadę po ciebie. I tak mam przez te dni dużo pracy więc, byśmy się nie widywali.
-Niall, będę przecież pracować w studiu. Muszę jakoś to zaplanować..
Blondyn palnął się w czoło. Zachichotałam i splotłam nasze dłonie.
-Jeszcze ten film..- mruknął.
-Film? - zmarszczyłam brwi dziwiąc się.
-No bo dostaliśmy propozycję na nakręcenie filmu, jakieś trzy miesiące temu. - tłumaczył.
-Dlaczego nic nie mówiłeś?
-Jakoś wypadło mi to z głowy. - zaśmiał się - kręcą nas co chwilę, ale mnie to jakoś nie przeszkadza. Nawet w studiu i tour busie nas filmują. - mówił uśmiechając się.
-Będę prosić tatę o podwózkę. I tak nie ma co robić. - powiedziałam. - odwieziesz mnie?
-Pewnie. - cmoknął mnie w nos i podniósł się z kanapy, ciągnąc mnie za sobą.
Wyszliśmy przed dom, nawet nie mówiąc nic Jess ani Liamowi, którzy siedzieli w kuchni. Pośpiesznie weszłam do samochodu chichocząc cicho. Po paru sekundach Niall wskoczył do samochodu i nachylił się by mnie pocałować. Złapałam go za policzki przycisnęłam do siebie jego usta. Były wilgotne, ciepłe i słodkie. Uśmiechnęłam się gdy ten złapał mnie jedną ręką w talii a drugą wplótł w moje włosy. Zrobiłam mały krok na kolanach nad ręcznym hamulcem i usiadłam na kolanach blondyna, nie przerywając pocałunku. Jęknęłam mu cicho do ust, gdy przeniósł dwie dłonie na moje pośladki.
-Mmmm.. - oderwałam usta od jego ust i przycisnęłam do skóry na jego szyi. Ssałam dłuższą chwilę, by malinka miała ciemniejszy kolor. Spojrzałam na moje dzieło, mrucząc mu wprost do ucha. - jesteś tylko mój.
-Tylko twój. - nabrał dużo powietrza, by powstrzymać oddech. Wiedziałam jak na niego działam, chociaż w zupełności nic specjalnego nie robiłam.
-Może pojedziemy.. zabierz mnie gdzieś. Gdzie tylko chcesz, a potem do domu, dobrze? - mówiłam niewinnie, ale cicho.
-Jasne. - powiedział patrząc mi w oczy. Był podniecony, widziałam to w jego oczach. Nie uśmiechał się, ale wiedziałam, że nie może. Nie może, dlatego, że wiedział, co się wydarzy. Zachichotałam mu wprost do ust. Usiadłam na swoje miejsce i zapięłam pas.


Niall wjechał do lasu, jakieś pięć kilometrów przed moim domem. Nie widziałam nic, poza konturami wysokich drzew. Ciągle wierciłam się na fotelu, przygryzając wargę. Zauważyłam już małe wybrzuszenie na spodniach Nialla. Uśmiechnęłam się do siebie, kładąc rękę na jego udzie. Wzdrygnął się lekko i dodał gazu, przez co ja wybuchnęłam śmiechem.
-Kochanie.. - ręką podjechałam trochę wyżej. - możemy się pośpieszyć? Za niedługo mam być w domu..
-Pewnie - jeszcze bardziej się rozpędził, a ja przygryzłam płatek jego ucha.
Nagle pojazd zahamował brutalnie. Blondyn od razu wysiadł z auta i podszedł do drzwi, by mnie wyciągnąć z auta. Dosłownie wyciągnąć.
Zatrzasnął drzwi i przycisnął mnie do boku samochodu. Wpił się w moje usta brutalnie, nawet nie dając mi zachłystnąć się powietrzem. Chwycił moje pośladki, przy tym podnosząc mnie do góry. Oderwał nasze ciała od drzwi samochodu, po czym przeniósł na maskę pojazdu. Posadził mnie na samym środku. Po prostu odczepił usta od moich i odsunął się na moment.
-Dlaczego tak mnie pociągasz? - zapytał ciężko dysząc.
-A dlaczego ty mnie pociągasz aż tak bardzo? - odpowiedziałam pytaniem. Posłał mi jeden z tych cudownych uśmiechów i ponownie przywarł do mnie ciałem. Myślałam że mnie pocałuje, ale patrzył na mnie. Nasze nosy złączyły się, a my uśmiechaliśmy się głupkowato do siebie.
Jego zimne dłonie wpełzły pod moją ciasną bokserkę i ściągnął ją przez głowę, na szczęście jej nie rozszarpując. To samo zrobił z krótkimi spodenkami. Stałam przed nim w samej bieliźnie. Nie zostając mu dłużna, pomogłam mu ściągnąć jego T-shirt, a spodnie opuściłam do kostek razem z bokserkami. W tym samym czasie, gdy rozpinał mój biustonosz, obdarowywał mój brzuch i szyję mokrymi pocałunkami. Wzdychałam co chwilę, uśmiechając się do blondyna.
Gdy wiatr zawiał, zrobiło mi się zimno, lecz po przyciśnięciu siebie do Irlandczyka, moje ciało rozgrzało się tak bardzo, jakbym kąpała się w płomieniach ognia. Ścisnęłam łopatki chłopaka, gdy ten całował moją szyję.
-Niall.. - wymamrotałam, a on znów odszedł ode mnie na krok.
-Jesteś piękna. - powiedział szeptem oglądając mnie jakbym była dziełem sztuki wartym miliony, a on właśnie chciałby je ukraść.
-Niall, proszę. - jęknęłam przyciągając go do siebie.
Objęłam nogami jego biodra, a on wszedł we mnie delikatnie. Wbiłam mocno paznokcie w jego łopatki i jęknęłam donośnie. Po raz kolejny tego wieczoru przyssał się do mojej szyi. To już chyba piąta malinka.
Poruszał się powolnie, ale mocno. Serce uderzało trzy razy szybciej, a oddechy stały się głębsze.
- Niall..
Przyśpieszył. I to tak bardzo, że jego Range Rover zaczął się powoli kołysać w tył i przód. Wstrzymałam oddech i zsunęłam się po plecach Horana do jego pośladków, przy tym drapiąc jego plecy, tak że pozostały tylko czerwone ślady. Na szczęście.
Poczułam jak przyjemne ciepło rozlewa się w moim wnętrzu. Oboje krzyknęliśmy głośno, tak że kruki na drzewach zazgrzytały i odleciały do góry.
Farbowany opadł na mnie swoim całym ciężarem, dysząc ciężko. Uśmiechnął się lekko, a ja mu zawtórowałam.


-

O mój boże XDDDDDDDDD
Opinia?
Komentarz?
Uwaga?
Ostatnio było słabo :c
KOMENTUJCIE!