Piękna perłowa sukienka wsunęła się na moje ciało. Perrie spojrzała na mnie z błyskiem w oczach i dopięła suwak na plecach.
Spojrzałam w lustro, analizując każdy szczegół sukienki. Piękna, do kolan. Taka jaką zawsze chciałam.
-Jeszcze tylko fryzura. - oznajmiła blondynka, przygotowując wszystkie przyrządy. Usiadłam na obrotowym krześle, w mojej sypialni, ciągle patrząc na swoje odbicie. Ktoś zapukał do drewnianych drzwi.
-Czego?! - warknęła zdenerwowana Perrie, majstrując przy moich włosach.
-To ja. - damski głos zabrzmiał. Klamka opadła a drzwi rozszerzyły się. Krucha dziewczyna o krótkich, prostych, blond włosach weszła do pokoju, od razu zamykając je. Uśmiechnęła się szeroko, czym jej zawtórowałam.
-Jak się czujesz? - zapytałam po chwili.
-Jestem podekscytowana. - pisnęła jak najciszej umiała - Niall wygląda jak Bóg!
-Ej, nie mów mi - zaśmiałam się klepiąc ją po ręce. Ona przewróciła oczami zabawnie i usiadła na łóżku. - jak wyglądam?
Wstałam z krzesła i obróciłam się kilka razy wokół własnej osi. Dziewczyny dokładnie przyglądały mi się, z uśmiechem.
-Jak z bajki. - oznajmiła Perrie. Jess zgodziła się z nią, potakując. Ostatni raz spojrzałam w lustro, po czym w trójkę wyszłyśmy z pokoju. Powolnym krokiem, tak aby nie złamać nogi w moich czarnych szpilkach, zeszłam ze schodów.
Westchnęłam głośno. Zaczynamy.
-Niall, gotowy? - zapytałam podniesionym głosem. Zza ściany wyszło trzech chłopaków, ale żaden z nich nie był moim przyszłym mężem. Zayn, Louis i Harry zagwizdali głośno. Spuściłam zawstydzona wzrok na ziemię, by nie ujrzeli moich czerwonych policzków.
-Ej, nie podrywajcie mojej dziewczyny! - krzyknął blondyn. Zaśmiałam się głośno, a oni pokręcili głową.
-Po co? - zapytał Lou - ja mam Harry'ego. - loczek na słowa szatyna złapał jego rękę i mocno ścisnął.
-No właśnie - odszczeknął Zayn - ja mam Pezz. - przygryzł wargę patrząc na blondynkę, a ona zachichotała i wtuliła się w Mulata.
-Dlaczego ten krawat nie chce się normalnie ułożyć? - blondyn mówił do siebie, wychodząc zza dwuskrzydłowych drzwi do salonu. Zaśmiałam się, kręcąc głową z dezaprobatą.
Podeszłam do blondyna, odciągnęłam jego dłonie od krawatu i sama zawiązałam tak jak być powinien zawiązany.
Niall otworzył oczy szeroko, widząc mnie. Zaśmiałam się, strzepując niewidzialny pyłek z jego barków.
-Wyglądasz.. pięknie. - szepnął patrząc mi w oczy.
-Ty też...- chłopak zbliżył się do mnie i obdarzył czułym i namiętny pocałunkiem.
-Ale słodko. - mówiła Jess.
-Dobra gołąbki, musimy się zbierać. - Zayn mówił, przeczesując swoje włosy. Jego żona złapała go za rękę i wciągnęła z domu, Harry i Lou musieli niestety się rozstać, by nikt nie podejrzewał że coś ich łączy. Szatyn cmoknął swojego chłopaka w usta i wybiegł radosny za parą. Uśmiechnęłam się, widząc zarumienionego loczka.
Jednak Harry jako dżentelmen, jak i dla kobiet, nastawił ramię ku Jess. Ta zdezorientowana popatrzała za niego. Po chwili jednak zrozumiała o co mu chodzi i wzięła go pod rękę. Wyszli z domu, kierując się do czarnej limuzyny.
-Stresuję się. - mruknęłam, łapiąc blondyna za dłoń.
-Spokojnie, to ma być najlepszy dzień w twoim życiu. Nie możesz się denerwować. - jego ciepłe usta dotknęły mojego czoła, przypieczętowując je.
Irlandczyk pociągnął mnie delikatnie i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi kluczem, a już po kilku minutach siedzieliśmy w białym Rolls Royce.
-
-Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Demetrią Morgan i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. - blondyn patrzył mi oczy, a mnie zaczęło jeszcze bardziej skręcać w żołądku.
-Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Niallem Horanem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.- wydusiłam w końcu z siebie zdenerwowana. Farbowany zauważył moją treme i uśmiechnął się lekko.
-Po złożeniu przysięgi ślubnej przez narzeczonych urzędnik stanu cywilnego mówi:
Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani Demetrii Morgan i Pana Niall'a Horana został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki.
Jessica zrobiła kilka kroków w moją stronę. Wyciągnęła dłonie z czerwoną poduszeczką. Oboje wzięliśmy obrączki, po czym włożyliśmy je sobie na palce. Uśmiechnęłam się szeroko. Poczułam jak kilka łez spływa po moich policzkach. Niall szybko starł je kciukiem, uśmiechając się czule.
-Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr pięćset dwadzieścia dziewięć, proszę Państwa o podpisanie tego aktu. - mówił mężczyzna. Dłonią pokazał na stolik obok. Podeszliśmy do niego razem z Jess i Liamem po czym oboje złożyliśmy swoje podpisy na papierze - Złożenie podpisów wieńczy zawarcie związku małżeństwa. - rzekł, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
Wróciliśmy na poprzednie miejsca. Niall złapał moje dłonie, przybliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Oddałam to, uśmiechając się do siebie.
Oklaski zastąpiły głuchą ciszę. Moi rodzice jak i mojego męża, uściskali się nawzajem.
-Ale ja nie sprzątam po imprezie. - szepnął mi na ucho, a ja zaśmiałam się głośno i klepnęłam w klatkę piersiową. - żono.
-Dam sobie radę.. - pokazałam mu język - mężu.
Oplotłam ręce wokół jego karku, a jego dłonie spoczęły na moich biodrach.
-Kocham Cię. - szepnął mi od ust - na zawsze.
-Na zawsze. - ponownie złączyliśmy swoje usta w namiętnym pocałunku.
-
-Czy zgodzisz się ze mną zatańczyć? - męski, niski głos zagłuszył gwar ludzi. Spojrzałam w górę i ujrzałam moje ojca. Uśmiechnęłam się, łapiąc jego dłoń.
-Jak najbardziej. - wstałam i razem z ojcem zrobiłam kilka kroków w stronę parkietu.
On złapał mnie w pasie, a ja położyłam dłonie na jego ramionach. Poruszaliśmy się w rytm piosenki, patrząc na siebie.Wróciliśmy na poprzednie miejsca. Niall złapał moje dłonie, przybliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Oddałam to, uśmiechając się do siebie.
Oklaski zastąpiły głuchą ciszę. Moi rodzice jak i mojego męża, uściskali się nawzajem.
-Ale ja nie sprzątam po imprezie. - szepnął mi na ucho, a ja zaśmiałam się głośno i klepnęłam w klatkę piersiową. - żono.
-Dam sobie radę.. - pokazałam mu język - mężu.
Oplotłam ręce wokół jego karku, a jego dłonie spoczęły na moich biodrach.
-Kocham Cię. - szepnął mi od ust - na zawsze.
-Na zawsze. - ponownie złączyliśmy swoje usta w namiętnym pocałunku.
-
-Czy zgodzisz się ze mną zatańczyć? - męski, niski głos zagłuszył gwar ludzi. Spojrzałam w górę i ujrzałam moje ojca. Uśmiechnęłam się, łapiąc jego dłoń.
-Jak najbardziej. - wstałam i razem z ojcem zrobiłam kilka kroków w stronę parkietu.
-Oh, moja mała córeczka. - westchnął z uśmiechem - dopiero co uczyłaś się pisać..
-Tato.. - jęknęłam - jestem już dorosła, ale zawsze będę dla ciebie małą córeczką. - uśmiechnęłam się, wtulając w jego czarny garnitur.
-Jak dobrze że w końcu jesteś szczęśliwa. - mruknął przytulając mnie mocno.
-Ja też się cieszę. - szepnęłam, a muzyka skończyła się.
Mężczyzna rozluźnił uścisk. Podziękowałam i oddaliłam się od taty. Rozglądnęłam się za Niallem, jednak nigdzie go nie było.
Wyszłam z dusznego salonu i skierowałam się do ogrodu. Spostrzegłam pare znanych mi sylwetek, więc odsunęłam szklane drzwi i szybkim krokiem podeszłam do chłopaków.
-Szukam was wszędzie. - westchnęłam. Blondyn objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło. - co to robicie? Jest zimno - zadrżałam.
-Gadamy sobie. - mruknął farbowany, dopiero teraz poczułam nieprzyjemną woń alkoholu
-Niall.. mam nadzieję, że nie wpiłeś dużo?
-No co ty.. - zrobił mały kroczek w tył, udowadniając mi to, że alkohol zawładnął jego ciałem. - mam pomysł - nagle ożywił się - chodź ze mną.
Chwycił mocno mój nadgarstek i pociągnął do środka domu. Minęliśmy duży salon z gośćmi i popędziliśmy po schodach na górę. Niall stawiał odważnie kroki w stronę naszej sypialni. Otwarłam buzię chcąc zaprzeczyć wejścia do środka, ale on wciągnął mnie tam i otworzył małe okno na przeciwko łóżka.
-Co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana.
-Odkryłem to niedawno. - pokazał dłonią okno.
-Że się je otwiera? - zaśmiałam się głośno. - Niall..
-Nie o to chodzi. - złapał się za głowę, chichocząc. - zdejmij buty - westchnął.
Zrzuciłam szpilki ze stóp. On wystawił obie nogi na zewnątrz i stanął na półmetrowym w szerokości daszku. Spojrzał w górę, a ja zdziwiona podniosłam jedną brew do góry.
Co on wyprawia?
-Podaj mi ręce i stań koło mnie - rozkazał, wystawiając ręce w moją stronę. Mocno chwyciłam je i przystanęłam koło męża. - popatrz - wskazał na dach. Podniosłam wzrok.
-No i..? - zapytałam.
-Wejdź na górę. Pomogę ci. - złapał mnie za biodra, po czym uniósł nad ziemię. Szybko wspięłam się na dach i usiadłam na nim. Po chwili blondyn znalazł się koło mnie. Uśmiechnięty objął mnie ramieniem, a drugą dłonią pokazał na niebo.
-Lubię tu siedzieć. - odezwał się po chwili. - przyjemnie i cicho.
Spojrzałam na gwieździste, piękne niebo. Uśmiechnęłam się wtulając w Irlandczyka.
-Piękne. - szepnęłam.
-Zamarzyłem, że w dzień naszego ślubu zabiorę cię tu i pokażę ci to wszystko. W końcu, bez fleszy, pisku fanów.. - wychrypiał.
-Nie tęsknisz za tym? Nie żałujesz tej decyzji? - pytałam.
-W pewnym sensie trochę mi smutno. Będzie mi brakowało koncertów, tego wszystkiego.. - tłumaczył - ale oni zrozumieli, że chcę założyć rodzinę, być szczęśliwy.. No i uszy mnie już nie bolą - zażartował.
Wybuchnęłam śmiechem razem z chłopakiem.
-Ale mam nadzieję, że nasze małżeństwo będzie trwało dłużej. - mruknęłam, trochę spokojniej.
-Będzie trwało już zawsze. - mówił poważnie.
-Masz rację Niall, nawet po śmierci, obiecujesz? - zapytałam z nadzieją.
-Obiecuję. - szepnął złączając nasze usta w pełnym miłości pocałunku.
Zawsze, na zawsze.
Po śmierci, w niebie.
Będziemy patrzeć na siebie.
Z miłością taką jak kiedyś.
Jak wtedy gdy spotkaliśmy się.
I wtedy gdy powiedziałeś mi 'Kocham Cię'
I przy łożu śmierci
Gdy obiecałeś mi
że zawsze będziesz przy mnie
i będziesz kochał mnie.*
----
Muszę przyznać, że się popłakałam na końcu, bo miałam akurat smutną piosenkę włączoną.
To już koniec, uh..
Na prawdę zależy mi na komentarzach.
Proszę, dajcie jeden, z opinią, napiszcie wszystko co chcecie.
Ale chciałabym, żebyście pozostawili coś po sobie.
Proszę..
*SAMA TO WYMYŚLIŁAM
Już niedługo wstawię tu link do nowego opowiadania o Louisie.
Mam nadzieję, że też będziecie czytać.
Na prawdę dziękuję wam za czytanie, za komentarze i za to, że wspieraliście mnie.
Dziękuję, kocham was.
x