-
-Do domu? - zapytał wciągając na siebie spodnie.
-No, tak. - powiedziałam zapinając guzik spodenek. - eh, jutro praca..
-Właśnie. Jesteś chora? - zapytał z troską.
-Nie, nic mi nie jest. Gardło mnie trochę bolało, ale jest okej. - uśmiechnęłam się do niego czule.
Ponownie skradł mi pocałunek.
-Obyś mnie nie zaraziła. - zaśmiał się - i oby to nie było nic poważnego.
-Wywalą mnie z pracy.. - mruknęłam. - eh, to by było okropne. Muszę się postarać.
-Jeśli tak źle się czujesz..
-Nie, Niall. Jest okej. - ponownie uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie objął w talii. Oparł się czołem o moje i uśmiechnął słodko.
-Kocham Cię, wiesz? - zapytał delikatnie muskając moje usta. Zachichotałam łapiąc rękę chłopaka.
-Wiem. - powiedziałam całując kąciki jego ust. - ja ciebie też.
-Chodźmy - szepnął ciągnąc mnie do samochodu.
-
-Do zobaczenia jutro, mała. - uśmiechnął się tym swoim powalającym uśmiechem.
-Do zobaczenia jutro, duży. - uniosłam swoje kąciki ust.
Blondyn nachylił się lekko w moją stronę i pocałował delikatnie. Uśmiechnęłam się, odczepiając się od Irlandczyka. Wyszłam z samochodu, od razu kierując się do domu. Otwarłam drzwi kluczem i weszłam do ciemnego holu.
-Mamo? - zawołałam najgłośniej jak tylko umiałam. - jesteś tu?
-Tu, kochanie. - usłyszałam ją w salonie, dlatego popędziłam tam zwinnym krokiem.
Sylwetka kobiety w średnim wieku siedziała w kącie kanapy. W ręku trzymała książkę, ale w drugiej kubek gorącej herbaty. Uśmiechnęła się szeroko widząc mnie w progu drzwi.- cześć skarbie.
-Hej mamo. Gdzie tata? - zapytałam rozglądając się wokół.
-Musiał na chwilę pojechać do jakiegoś marketu, bo jego długopisy się wypisały - zachichotała cicho - mam do ciebie parę spraw. - odłożyła książkę i kubek po czym odwróciła się do mnie z miłym uśmiechem.- ja i twój ojciec jedziemy już jutro do Autralii. Przepraszam, że ci teraz mówię, ale dowiedzieliśmy się dopiero rano. Może mogłabyś zamieszkać u Nialla? - spytała.
-Nie wiem, mogę zapytać.. - mówiłam trochę zdziwiona.
-No więc teraz druga sprawa. Zostawiam ci jutro rano pieniądze. Trzy tysiące funtów, należy teraz do ciebie, na utrzymanie. Jedzenie, potrzebne rzeczy i w ogóle. Dom zamkniemy, wyłączymy prąd, wodę, gaz i inne sprawy które zapewne cię nie obchodzą. - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła - no i trzecia. Przez te trzy miesiące masz nie robić głupstw, jasne?
-Mamo, przecież mnie znasz. - mruknęłam trochę rozczarowana.
-No właśnie, znam cię.
-Zmieniłam się, mamo. To przez Nialla. - zaczęłam uświadamiając sobie, że mam takiego kogoś jak on. - on mi pomógł z tym wszystkim. Gdybyśmy nie poszli na tą kolację, siedziałabym teraz w domu i nie miałabym tego wszystkiego. Przyjaciół, chłopaka, tej cudownej pracy..
-Pracy? - zapytała.
-Właśnie! - klasnęłam w dłonie z podekscytowania. - będę pracowała w studiu, przy pisaniu piosenek! Dziesięć tysięcy za miesiąc, wyobrażasz sobie?!
-O kurczę! Gratulacje, córeczko. - przytuliła mnie mocno, chichocząc. - jestem z ciebie dumna.. wiedziałam że moja córeczka przejmie po mnie ten cudowny dar śpiewu - chwaliła siebie. - wszyscy mnie uwielbiali, teraz twoja kolej.
Roześmiałam się razem z kobietą, gdy nagle do domu wszedł tata z małą torebeczką cienkich długopisów, jak i grubych. Z uśmiechem patrzył na nas.
-Coś mnie ominęło? - zapytał.
-Mówiłam jej właśnie, jaką byłam cudowną piosenkarką w młodości.. - westchnęła przypominając sobie tamte czasy.
-Ja byłem królem bluesa! Dawałem świetne solówki na gitarze! - rzucił małą reklamówkę na półkę i zaczął udawać jak gra na nie istniejącym basie.
-Boże, jak ja was uwielbiam. - szepnęłam do siebie, patrząc na śpiewającą do pilota mamę, i tatę który dawał solówkę na swoim basie.
Śmiałam się, gdy nagle mój telefon zaczął brzęczeć. Zostawiając w salonie głośnych rodziców zmierzyłam do holu i nadal się śmiejąc odebrałam.
-Halo?
-Hej Dem. - Niall zabrzmiał wesoło. - wszystko dobrze?
-Genialnie - uśmiechnęłam się do siebie. - rodzice jutro wyjeżdżają. Dowiedzieli się dopiero rano.. i mam pewną sprawę..
-A więc słucham. - przerwał mi. Poczułam jak się uśmiecha.
-Mama chce żebym z tobą zamieszkała. - rzekłam szybko, zdenerwowana. - jeśli nie chcesz..
-Pewnie. - odpowiedział wesoło.
-Nie będę przeszkadzać? - zapytałam cicho.
-Pewnie, że nie. Jesteś moją dziewczyną, dlaczego byś przeszkadzała? Jedno miejsce w moim łóżku jest puste, więc wiesz.. - zachichotał, a ja mu zawtórowałam. - po pracy razem pojedziemy dobrze?
-Dziękuję Niall. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - cmoknął do słuchawki i rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do salonu, w którym siedzieli rodzice już spokojnie.
Tata obejmował mamę, która głowę oparła o jego ramię. Czytała książkę, a on szeptał jej do ucha słodkie słówka. Uśmiechnęłam się na ich widok. Znaleźli w końcu dla siebie czas.
Czy tak będzie wyglądała przyszłość moja i Nialla?
-Kocham was. - szepnęłam do nich, lecz nie usłyszeli. Może i lepiej.
Usiadłam koło ojca, który od razu spojrzał na mnie z czułym uśmiechem i ciepłem. Odwzajemniłam czyn opierając się o jego ramię. Objął mnie, tak jak mamę uśmiechając się.
-Będę za wami tęsknić. - przerwałam chwilę ciszy. Oboje spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem - ale nie załamujmy się, szybko minie, prawda?
-Prawda - potwierdziła kobieta chwytając moją rękę. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze palce. - bądź ostrożna.
-Nie musisz się martwić.
-No, żadnych chłopaków, alkohol, papierosów, narkotyków, imprez i skakania na bungee. Ma się rozumieć? - wybuchnęłam śmiechem razem z matką, gdy ten zaczął wymieniać. Spojrzał na nas spod byka, chichocząc głośno. Jego gruby głos odbijał się od ścian pokoju.
-Tatku, mam osiemnaście lat. Mam chłopaka, Nialla, piję alkohol, palę, nie biorę narkotyków, chodzę na imprezy i nie skaczę na bungee. - śmiałam się gdy ten kręcił głową przecząco.
-Ty nie jesteś już tą małą, słodką dziewczynką z którą tak bardzo lubiłem się bawić. Jesteś dorosła. - westchnął przypominając sobie tamte chwile.
-Ale nadal jestem twoją córeczką. - uśmiechnęłam się szeroko - zawsze będę.
-A jak tam Niall? Dawno nie wiedziałem twojego kawalera. - zmienił temat. - mam nadzieję, że cię nie wykorzystuje?
-Tato.. nie wykorzystuje mnie, okej? Jest mi z nim dobrze. Kocham go. - mówiłam patrząc mu w oczy.
-Wiem, kochanie. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. On ma karierę.. możesz czuć się trochę.. samotna. - mówił ze smutkiem, ale od razu orzeźwił się i poprawił na kanapie.
-Jestem szczęśliwa. Nie jestem samotna, on jest ciągle przy mnie. - uśmiechnęłam się pocieszająco. - zastanawiam się.. czy nie zamieszkać z nim na stałe.. jakieś małe mieszkanie. - wypaliłam wpadając na pomysł dopiero kilka sekund wcześniej.
-Wspaniale! - klasnęła mama w dłonie. - rozmawiałaś z nim o tym?
-Jutro w pracy coś wspomnę. Na razie tylko się zastanawiam. - spuściłam wzrok na moje palce - na pewno się zgodzi.
-Oby. - ojciec odezwał się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - no co? Już czas, abyś była usamodzielniona.
-Kocham was. - powiedziałam przymykając oczy.
A potem już słodki sen.
-
Następnego dnia obudziłam się o siódmej, ponieważ w studiu musiałam być o dziewiątej, a jeszcze muszę tam dojechać. Muszę poczekać na Nialla..
Wygrzebałam się z łóżka i starannie je pościeliłam. Zastanowiło mnie,dlaczego byłam u siebie, skoro zasnęłam na kanapie. Na pewno tata mnie przeniósł, czego nie powinien robić, bo jego chory kręgosłup zaraz wykrzywi się od tego ciężaru.
Po niedługiej chwili zastanawiania się, co ubiorę, wybrałam moro legginsy, czarną, męską koszulkę i jeansową kamizelkę. Naciągnęłam wszystko na siebie, po czym szybkim krokiem pobiegłam do łazienki. Starannie wyszorowałam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ale też bez przesady. Włosy zaplotłam w kłos, zostawiając moją grzywkę wolną. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam lekko.
Uwagę przykuły moje nadgarstki. Były lekko zaczerwienione, a ran nie było prawie wcale widać. Uśmiechnęłam się szeroko, na myśl, że Niall odciąga mnie od tego wszystkiego. Przez niego zapominam o okaleczaniu się, a on przestał się alkoholizować.
Zbiegłam na dół w poszukiwaniu moich czarnych Creepersów. Jak myślałam, były na półce z butami. Ubrałam je na swoje stopy, starannie wiążąc cieniutkie sznurowadła i podniosłam się z ziemi ciężko wzdychając. Zostało mi pięć minut, a nawet nie zjadłam śniadania. Na myśl o posiłku, w brzuchu zaburczało mi i poczułam mocny ucisk w żołądku.
Poszłam do kuchni, by spróbować znaleźć coś do przegryzienia. Na stole leżała mała, biała karteczka. Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam czytać.
"Wyjechaliśmy wcześnie. Poproś Nialla by pomógłby Ci zakręcić wodę, gaz, prąd oraz zamknąć wszystkie okna.
Kochamy Cię, rodzice x"
Chwyciłam mój czarny plecaczek, pakując do niego zeszyt z tekstami oraz nutami, po czym wybiegłam przed dom, wcześniej zamykając go na klucz.
Gdy się odwróciłam, zauważyłam jak czarny Range Rover wjeżdża na mój podjazd. Uśmiechnęłam się do kierowcy i podeszłam do samochodu, od strony pasażera.
Niall otworzył okno uśmiechając się szeroko.
-Dzień dobry, mógłby pan mnie podwieźć? - zażartowałam na co on zachichotał.
Zmierzył mnie wzrokiem, zatrzymując się na moim karku, a może niżej?
-No nie wiem.. - zastanowił się przez chwilę po czym dodał. - wskakuj.
-Dzięki. - otwarłam drzwi, siadając na miejscu koło blondyna. Posłał mi nieziemski uśmiech, co odwzajemniłam.
Nachylił się i delikatnie, ale namiętnie pocałował. Uśmiechnęłam się splatając nasze palce.
-Tęskniłem. - mówił półszeptem spoglądając na mnie kątem oka. - wiesz, wczoraj po tym wszystkim nie mogłem się otrząsnąć. Chłopaki się ze mnie śmiali, a ja nawet nie wiedziałem dlaczego.
-Rodzice dzisiaj wyjechali. - spuściłam na chwilę wzrok. - możemy po pracy pojechać do mnie i wziąć moje rzeczy? Przy okazji jeszcze parę rzeczy mam do zrobienia..
-Pewnie, Dem. - położył rękę na moim udzie i ścisnął je lekko. W nieodpowiednim momencie zaczęło mi burczeć w brzuchu, co blondyn usłyszał i pokręcił głową. - dlaczego nic nie jadłaś?
-Nie zdążyłam..
-Właśnie dlatego jestem zawsze zabezpieczony. - mruknął sięgając lewą ręką do tyłu, ale nadal obserwując drogę. Po chwili położył mi na kolanach kubek z kawą ze Starbucksa oraz mała torebkę. Zajrzałam do niej, by zapoznać się z moim śniadaniem. Zauważyłam małą kanapkę z serem, szynką oraz ogórkiem i małą babeczkę z owocami.
-Nie musiałeś. - mruknęłam zadowolona, popijając kawę.
-Zawsze kupuję coś do przegryzienia, gdy jadę do pracy. Wiem, że lubisz tą kawę więc postanowiłem kupić coś i tobie. Mam nadzieję że lubisz szynkę? - spojrzał na mnie kątem oka, lekko uśmiechając się.
-Trafiłeś. - zaśmiałam się przegryzając kawałek kanapki.
-
Hm... ni więc Raz!
Dziękuję wam za ponad 27 tysięcy wyświetleń! O jejku, nie spodziewałam się że aż tyle was będzie :')
Kocham was!
Dwa!
Dziękuje, za miłe komentarze!
Te trzydzieści komentów pod rozdziałem bodajże 28.. nie ważne. Dało mi otuchy i dużego uśmiechu na mojej buźce.
Ale proszę, znowu pojawiają sie niektóre komentarze "Kocham twojego bloga, dawaj nexta" lub "Jeej, superowe bla bla bla.." ... no, to trochę przykre, ale przynajmniej jakiś koment jest.
Trzy!
Wiem, że niektóre z was nie są Larry Shipper ani nawet nie lubią, jak wspomina się o ich związku przez właśnie te Shipperki. Ale ja nią jestem, i jestem z tego dumna. Dlatego właśnie chciałam najpierw was się spytać, czy związek Larry'ego może wkroczyć do mojego bloga?
Pytam się, dlatego, że znam osoby które wcieliły w bloga ten romance, a połowa czytelników przestała czytać rozdziały, s tego właśnie powodu.
Nie chcę was tracić, więc odpowiedzcie!
Kocham was!
-Wywalą mnie z pracy.. - mruknęłam. - eh, to by było okropne. Muszę się postarać.
-Jeśli tak źle się czujesz..
-Nie, Niall. Jest okej. - ponownie uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie objął w talii. Oparł się czołem o moje i uśmiechnął słodko.
-Kocham Cię, wiesz? - zapytał delikatnie muskając moje usta. Zachichotałam łapiąc rękę chłopaka.
-Wiem. - powiedziałam całując kąciki jego ust. - ja ciebie też.
-Chodźmy - szepnął ciągnąc mnie do samochodu.
-
-Do zobaczenia jutro, mała. - uśmiechnął się tym swoim powalającym uśmiechem.
-Do zobaczenia jutro, duży. - uniosłam swoje kąciki ust.
Blondyn nachylił się lekko w moją stronę i pocałował delikatnie. Uśmiechnęłam się, odczepiając się od Irlandczyka. Wyszłam z samochodu, od razu kierując się do domu. Otwarłam drzwi kluczem i weszłam do ciemnego holu.
-Mamo? - zawołałam najgłośniej jak tylko umiałam. - jesteś tu?
-Tu, kochanie. - usłyszałam ją w salonie, dlatego popędziłam tam zwinnym krokiem.
Sylwetka kobiety w średnim wieku siedziała w kącie kanapy. W ręku trzymała książkę, ale w drugiej kubek gorącej herbaty. Uśmiechnęła się szeroko widząc mnie w progu drzwi.- cześć skarbie.
-Hej mamo. Gdzie tata? - zapytałam rozglądając się wokół.
-Musiał na chwilę pojechać do jakiegoś marketu, bo jego długopisy się wypisały - zachichotała cicho - mam do ciebie parę spraw. - odłożyła książkę i kubek po czym odwróciła się do mnie z miłym uśmiechem.- ja i twój ojciec jedziemy już jutro do Autralii. Przepraszam, że ci teraz mówię, ale dowiedzieliśmy się dopiero rano. Może mogłabyś zamieszkać u Nialla? - spytała.
-Nie wiem, mogę zapytać.. - mówiłam trochę zdziwiona.
-No więc teraz druga sprawa. Zostawiam ci jutro rano pieniądze. Trzy tysiące funtów, należy teraz do ciebie, na utrzymanie. Jedzenie, potrzebne rzeczy i w ogóle. Dom zamkniemy, wyłączymy prąd, wodę, gaz i inne sprawy które zapewne cię nie obchodzą. - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła - no i trzecia. Przez te trzy miesiące masz nie robić głupstw, jasne?
-Mamo, przecież mnie znasz. - mruknęłam trochę rozczarowana.
-No właśnie, znam cię.
-Zmieniłam się, mamo. To przez Nialla. - zaczęłam uświadamiając sobie, że mam takiego kogoś jak on. - on mi pomógł z tym wszystkim. Gdybyśmy nie poszli na tą kolację, siedziałabym teraz w domu i nie miałabym tego wszystkiego. Przyjaciół, chłopaka, tej cudownej pracy..
-Pracy? - zapytała.
-Właśnie! - klasnęłam w dłonie z podekscytowania. - będę pracowała w studiu, przy pisaniu piosenek! Dziesięć tysięcy za miesiąc, wyobrażasz sobie?!
-O kurczę! Gratulacje, córeczko. - przytuliła mnie mocno, chichocząc. - jestem z ciebie dumna.. wiedziałam że moja córeczka przejmie po mnie ten cudowny dar śpiewu - chwaliła siebie. - wszyscy mnie uwielbiali, teraz twoja kolej.
Roześmiałam się razem z kobietą, gdy nagle do domu wszedł tata z małą torebeczką cienkich długopisów, jak i grubych. Z uśmiechem patrzył na nas.
-Coś mnie ominęło? - zapytał.
-Mówiłam jej właśnie, jaką byłam cudowną piosenkarką w młodości.. - westchnęła przypominając sobie tamte czasy.
-Ja byłem królem bluesa! Dawałem świetne solówki na gitarze! - rzucił małą reklamówkę na półkę i zaczął udawać jak gra na nie istniejącym basie.
-Boże, jak ja was uwielbiam. - szepnęłam do siebie, patrząc na śpiewającą do pilota mamę, i tatę który dawał solówkę na swoim basie.
Śmiałam się, gdy nagle mój telefon zaczął brzęczeć. Zostawiając w salonie głośnych rodziców zmierzyłam do holu i nadal się śmiejąc odebrałam.
-Halo?
-Hej Dem. - Niall zabrzmiał wesoło. - wszystko dobrze?
-Genialnie - uśmiechnęłam się do siebie. - rodzice jutro wyjeżdżają. Dowiedzieli się dopiero rano.. i mam pewną sprawę..
-A więc słucham. - przerwał mi. Poczułam jak się uśmiecha.
-Mama chce żebym z tobą zamieszkała. - rzekłam szybko, zdenerwowana. - jeśli nie chcesz..
-Pewnie. - odpowiedział wesoło.
-Nie będę przeszkadzać? - zapytałam cicho.
-Pewnie, że nie. Jesteś moją dziewczyną, dlaczego byś przeszkadzała? Jedno miejsce w moim łóżku jest puste, więc wiesz.. - zachichotał, a ja mu zawtórowałam. - po pracy razem pojedziemy dobrze?
-Dziękuję Niall. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - cmoknął do słuchawki i rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do salonu, w którym siedzieli rodzice już spokojnie.
Tata obejmował mamę, która głowę oparła o jego ramię. Czytała książkę, a on szeptał jej do ucha słodkie słówka. Uśmiechnęłam się na ich widok. Znaleźli w końcu dla siebie czas.
Czy tak będzie wyglądała przyszłość moja i Nialla?
-Kocham was. - szepnęłam do nich, lecz nie usłyszeli. Może i lepiej.
Usiadłam koło ojca, który od razu spojrzał na mnie z czułym uśmiechem i ciepłem. Odwzajemniłam czyn opierając się o jego ramię. Objął mnie, tak jak mamę uśmiechając się.
-Będę za wami tęsknić. - przerwałam chwilę ciszy. Oboje spojrzeli na mnie z lekkim uśmiechem - ale nie załamujmy się, szybko minie, prawda?
-Prawda - potwierdziła kobieta chwytając moją rękę. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze palce. - bądź ostrożna.
-Nie musisz się martwić.
-No, żadnych chłopaków, alkohol, papierosów, narkotyków, imprez i skakania na bungee. Ma się rozumieć? - wybuchnęłam śmiechem razem z matką, gdy ten zaczął wymieniać. Spojrzał na nas spod byka, chichocząc głośno. Jego gruby głos odbijał się od ścian pokoju.
-Tatku, mam osiemnaście lat. Mam chłopaka, Nialla, piję alkohol, palę, nie biorę narkotyków, chodzę na imprezy i nie skaczę na bungee. - śmiałam się gdy ten kręcił głową przecząco.
-Ty nie jesteś już tą małą, słodką dziewczynką z którą tak bardzo lubiłem się bawić. Jesteś dorosła. - westchnął przypominając sobie tamte chwile.
-Ale nadal jestem twoją córeczką. - uśmiechnęłam się szeroko - zawsze będę.
-A jak tam Niall? Dawno nie wiedziałem twojego kawalera. - zmienił temat. - mam nadzieję, że cię nie wykorzystuje?
-Tato.. nie wykorzystuje mnie, okej? Jest mi z nim dobrze. Kocham go. - mówiłam patrząc mu w oczy.
-Wiem, kochanie. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. On ma karierę.. możesz czuć się trochę.. samotna. - mówił ze smutkiem, ale od razu orzeźwił się i poprawił na kanapie.
-Jestem szczęśliwa. Nie jestem samotna, on jest ciągle przy mnie. - uśmiechnęłam się pocieszająco. - zastanawiam się.. czy nie zamieszkać z nim na stałe.. jakieś małe mieszkanie. - wypaliłam wpadając na pomysł dopiero kilka sekund wcześniej.
-Wspaniale! - klasnęła mama w dłonie. - rozmawiałaś z nim o tym?
-Jutro w pracy coś wspomnę. Na razie tylko się zastanawiam. - spuściłam wzrok na moje palce - na pewno się zgodzi.
-Oby. - ojciec odezwał się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - no co? Już czas, abyś była usamodzielniona.
-Kocham was. - powiedziałam przymykając oczy.
A potem już słodki sen.
-
Następnego dnia obudziłam się o siódmej, ponieważ w studiu musiałam być o dziewiątej, a jeszcze muszę tam dojechać. Muszę poczekać na Nialla..
Wygrzebałam się z łóżka i starannie je pościeliłam. Zastanowiło mnie,dlaczego byłam u siebie, skoro zasnęłam na kanapie. Na pewno tata mnie przeniósł, czego nie powinien robić, bo jego chory kręgosłup zaraz wykrzywi się od tego ciężaru.
Po niedługiej chwili zastanawiania się, co ubiorę, wybrałam moro legginsy, czarną, męską koszulkę i jeansową kamizelkę. Naciągnęłam wszystko na siebie, po czym szybkim krokiem pobiegłam do łazienki. Starannie wyszorowałam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ale też bez przesady. Włosy zaplotłam w kłos, zostawiając moją grzywkę wolną. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam lekko.
Uwagę przykuły moje nadgarstki. Były lekko zaczerwienione, a ran nie było prawie wcale widać. Uśmiechnęłam się szeroko, na myśl, że Niall odciąga mnie od tego wszystkiego. Przez niego zapominam o okaleczaniu się, a on przestał się alkoholizować.
Zbiegłam na dół w poszukiwaniu moich czarnych Creepersów. Jak myślałam, były na półce z butami. Ubrałam je na swoje stopy, starannie wiążąc cieniutkie sznurowadła i podniosłam się z ziemi ciężko wzdychając. Zostało mi pięć minut, a nawet nie zjadłam śniadania. Na myśl o posiłku, w brzuchu zaburczało mi i poczułam mocny ucisk w żołądku.
Poszłam do kuchni, by spróbować znaleźć coś do przegryzienia. Na stole leżała mała, biała karteczka. Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam czytać.
"Wyjechaliśmy wcześnie. Poproś Nialla by pomógłby Ci zakręcić wodę, gaz, prąd oraz zamknąć wszystkie okna.
Kochamy Cię, rodzice x"
Chwyciłam mój czarny plecaczek, pakując do niego zeszyt z tekstami oraz nutami, po czym wybiegłam przed dom, wcześniej zamykając go na klucz.
Gdy się odwróciłam, zauważyłam jak czarny Range Rover wjeżdża na mój podjazd. Uśmiechnęłam się do kierowcy i podeszłam do samochodu, od strony pasażera.
Niall otworzył okno uśmiechając się szeroko.
-Dzień dobry, mógłby pan mnie podwieźć? - zażartowałam na co on zachichotał.
Zmierzył mnie wzrokiem, zatrzymując się na moim karku, a może niżej?
-No nie wiem.. - zastanowił się przez chwilę po czym dodał. - wskakuj.
-Dzięki. - otwarłam drzwi, siadając na miejscu koło blondyna. Posłał mi nieziemski uśmiech, co odwzajemniłam.
Nachylił się i delikatnie, ale namiętnie pocałował. Uśmiechnęłam się splatając nasze palce.
-Tęskniłem. - mówił półszeptem spoglądając na mnie kątem oka. - wiesz, wczoraj po tym wszystkim nie mogłem się otrząsnąć. Chłopaki się ze mnie śmiali, a ja nawet nie wiedziałem dlaczego.
-Rodzice dzisiaj wyjechali. - spuściłam na chwilę wzrok. - możemy po pracy pojechać do mnie i wziąć moje rzeczy? Przy okazji jeszcze parę rzeczy mam do zrobienia..
-Pewnie, Dem. - położył rękę na moim udzie i ścisnął je lekko. W nieodpowiednim momencie zaczęło mi burczeć w brzuchu, co blondyn usłyszał i pokręcił głową. - dlaczego nic nie jadłaś?
-Nie zdążyłam..
-Właśnie dlatego jestem zawsze zabezpieczony. - mruknął sięgając lewą ręką do tyłu, ale nadal obserwując drogę. Po chwili położył mi na kolanach kubek z kawą ze Starbucksa oraz mała torebkę. Zajrzałam do niej, by zapoznać się z moim śniadaniem. Zauważyłam małą kanapkę z serem, szynką oraz ogórkiem i małą babeczkę z owocami.
-Nie musiałeś. - mruknęłam zadowolona, popijając kawę.
-Zawsze kupuję coś do przegryzienia, gdy jadę do pracy. Wiem, że lubisz tą kawę więc postanowiłem kupić coś i tobie. Mam nadzieję że lubisz szynkę? - spojrzał na mnie kątem oka, lekko uśmiechając się.
-Trafiłeś. - zaśmiałam się przegryzając kawałek kanapki.
-
Hm... ni więc Raz!
Dziękuję wam za ponad 27 tysięcy wyświetleń! O jejku, nie spodziewałam się że aż tyle was będzie :')
Kocham was!
Dwa!
Dziękuje, za miłe komentarze!
Te trzydzieści komentów pod rozdziałem bodajże 28.. nie ważne. Dało mi otuchy i dużego uśmiechu na mojej buźce.
Ale proszę, znowu pojawiają sie niektóre komentarze "Kocham twojego bloga, dawaj nexta" lub "Jeej, superowe bla bla bla.." ... no, to trochę przykre, ale przynajmniej jakiś koment jest.
Trzy!
Wiem, że niektóre z was nie są Larry Shipper ani nawet nie lubią, jak wspomina się o ich związku przez właśnie te Shipperki. Ale ja nią jestem, i jestem z tego dumna. Dlatego właśnie chciałam najpierw was się spytać, czy związek Larry'ego może wkroczyć do mojego bloga?
Pytam się, dlatego, że znam osoby które wcieliły w bloga ten romance, a połowa czytelników przestała czytać rozdziały, s tego właśnie powodu.
Nie chcę was tracić, więc odpowiedzcie!
Kocham was!
23 komentarze:
Taaak <33 Larry <33 I LOVE LARRY! ^^ *_* A poza tym cudowny rozdział ;*
Twój blog jest świetny :) Kocham Larry'ego i nie mam nic przeciwko żebyś go tutaj dodała ;P
Kocham twojego bloga ! Czekam na nexta ;) Dla mnie Larry może byc , ale nie koniecznie xd zapraszam do mnie :http://forbidden-love-forever.blogspot.com/ liczę na komentarz ;3 Nikita xoxo
Super blog ! Pisz dalej ! Zawsze czekam na nexty ! Jestes cudowna *,* ; * Larry nie bedzie przeszkadzal ;) zycze weny na kolejny rozdzial ! ;)
Świetny roździał i jak najbardziej chcemy Larrego !! ♥♥
Lepiej jakby był bez larrego, nie jestem shiperka ponieważ uważam że jeśli chłopcy mówią że nie są homoseksualni to nie są i że louis kocha eleanor to kocha, oczywiście nie mam nic do shiperek larrego ale moim zdaniem powinno zostać tak i nic nie zmieniać. Nie nawidze opowiadań o larrym. Na przykład jeśli pojawił by się ten wątek o larrym to moglabys częściej pisać o nim niż o dem i niallu bo wydaje mi się że to właśnie oni są głównymi bohaterami (oczywiście nie mówie że byś więcej o nich pisała tylko daje taki przykład). Albo czytelnicy chcieliby abyś więcej pisała o tym larrym. A ty pewnie starasz się wykorzystać wszystkie podsuwane pomysły.
Pozdrawiam Nicola
Awww *.* świetne!
Nie mam nic przeciwko Larremu możesz zacząć o nich pisać <3 Twój blog jest moim ulubionym blogiem masz talent do pisania <3 KC ;* ;)
Świetny blog. Mam nadzieje, że będzie jak najwięcej rozdziałów jchsadfiosjfowel *.*
najlepszy blog <3
Nicola, jeśli uważasz że będę pisać więcej o Larrym to się mylisz. Głównymi bohaterami są Dem i Niall i o nich najwięcej będę pisać. Napisze tylko że to związek i jakieś krótkie momenty. Ale wszystko i tak będzie się obracało wokół Netrii /Haha sama to wymyśliłam/. Bez obawy.
rozdział świetny, a co do Larry'ego to jestem za! byłoby super :)
Twój blog jest jdkshnhnfgdkl;retmjroe;lgdfl;k *.*
Jezu to jest wspaniałe <3 Pisz dalej nie mogę się doczekac :)
Jezuniuu <333 ! Cudny :)
Blog jest świetny! Tylko, że nie za bardzo lubie Larry'ego ;( fajnie było by gdybyś go nie dodała, ale jak dodasz to kit... I tak będę czytać!
Myslę, ze lepiej byłoby bez Larrego, aby nie było żadnych pretensji pote., ale twój blog i kochana pisz to co ci pasuje ;)
Jasne,ze Larry moe byc :D masz swietnego bloga,uwielbiam go. xd jestes niesamowita.ciekawa akcja,fajni bohaterowie...kocham cie dziewczyno!!!! wchodze na twojego bloga kilka razy dziennie,zdarza sie tez,ze co 5 minut ;D po prostu nie mg sie doczekac kolejnego rozdzialu xd kocham kocham kocham cb i teoje opowiadanie xd
Hmmm... Nie chciałam żeby to tak zabrzmiało :( przepraszam jeśli cię czymś urazilam :( Naprawdę bardzo bardzo mi przykro:(
Nicole
świtneee, proszę dalej! wiem że mało zachwycający komentarz ale naprawdę codziennie wchodzę i patrzę czy nie ma nowego wpisu i jakoś nie moge się doczekać, ale czekam.. xoxo :*
Rozdział fajny, Larry może być, mi pasuje :D
Czekam na następny. xd
@CrazyyyyyyMofos
~ Mika
Dalej,dalej,dalej!!!
Kocham tego bloga ale nie lubię słyszeć o Larrym. Ale rób jak chcesz twoja sprawa
Prześlij komentarz