czwartek, 17 października 2013

Rozdział 35.

Schowałam telefon do torebki i szybkim ruchem podniosłam się z krzesła.
-Co robisz? - blondyn odwrócił na mnie wzrok.
-Muszę.. niedobrze mi. Muszę się przejść. - skłamałam. A co innego miałam zrobić? Wszystko mu powiedzieć? Wtedy cała grupa poszłaby ze mną. - zostań, wrócę za niedługo.
On złapał moją dłoń i ucałował w palce. Uśmiechnął się lekko, co ja mu odwzajemniłam.
-Uważaj na siebie. - powiedział gdy już szłam w stronę wyjścia. Machnęłam ręką i zdenerwowana podążyłam dalej. Gdy wyszłam na zewnątrz napotkałam kilku ochroniarzy. Stali na czerwonym dywanie pilnując fanów którzy próbowali dostać się do środka. Uśmiechnęłam się lekko machając im. Ochroniarze skinęli mi głową z lekkim uśmiechem. W oddali stało jeszcze kilku. A wśród nich stał Paul.
-Paul! - zawołałam głośno, przyśpieszając.
-Ja? - zapytał odwracając się w moją stronę. - Demi, co tu robisz?!
Westchnęłam i coraz bardziej zniecierpliwiona i zdenerwowana ściągnęłam moje szpilki. Chwyciłam parę butów w prawą dłoń i ruszyłam biegiem do mężczyzny.
-Musisz mi pomóc. - wydyszałam. - zawieź mnie do najbliższego szpitala. Jess rodzi.
Zilustrował mnie wzrokiem zdziwiony. Po chwili kiwną głową i wziął mnie pod rękę. Przeszliśmy kilka metrów do dużego czarnego samochodu. Puścił mnie od razu otwierając drzwi. Wsiadłam pospiesznie do pojazdu i zatrzasnęłam drzwi. Po chwili mężczyzna usiadł na miejscu kierowcy i ruszył z piskiem opon.
Patrząc przez okno na ludzi obok przechodzących ściskałam materiał mojej sukienki. A co jeśli coś się stanie?
-Paul proszę szybciej. - jęknęłam. - proszę.
-Jeszcze pięć minut. Nie denerwuj się. - mówił cicho. Był tak samo zdenerwowany jak i ja.

-

Miła pani zza lady wskazała mi odpowiednią salę. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się w windzie razem z Paulem. W tym samym momencie gdy drzwi do windy się otwarły i miałam wyjść z niej, mój telefon zaczął podskakiwać w torebce. Westchnęłam i pojękując sprawdziłam wyświetlacz.
-Halo? - mój głos zadrżał.
-Kochanie, gdzie jesteś? - Blondyn mówił spięty.
-Musiałam.. źle się czułam.. ja... - dukałam prawie przez łzy, gdy zobaczyłam jak przewożą bladą dziewczynę do sali operacyjnej. - Niall, przepraszam. Muszę kończyć, nie martw się. - wrzuciłam komórkę z powrotem do torby i podbiegłam do jednego z lekarzy.
-Proszę pana! - zawołałam - co się dzieje? Jestem przyjaciółką!
Brodaty mężczyzna odwrócił się w moją stronę, przecierając czoło.
-Wystąpiły małe komplikacje, dziecko pani Crew przyczepiło się do macicy, przez co nie może wyjść. Musimy zrobić cesarskie cięcie. Inaczej dziecko umrze, a możliwe że nawet pani Crew - tłumaczył zdenerwowany. - muszę iść.
Mężczyzna wbiegł do sali zatrzaskując za sobą drzwi. A ja zostałam sama na korytarzu.
Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Usiadłam na plastikowym krzesełku i schowałam twarz w ręce. Kolejny raz czułam jak moja komórka dzwoni. Niall się martwi, może powinnam mu opowiedzieć wszystko? Ale jeśli przyjdzie tu z chłopakami? Przecież Jessica prosiła mnie bym przybyła sama.
-Demi - ktoś szeptał mi do ucha. Poczułam jak duża dłoń ląduje na moim ramieniu. - będzie dobrze.
-Ale Paul! A co jak dziecko umrze.. albo co gorsza ona?! - płakałam mu w rękaw. - co jeśli ją stracę?! A co z Liamem?! On się załamie! - łkałam.
On nie odpowiedział, tylko przytulił mnie mocno do siebie.
-Ciii.. - szepnął mi do ucha. - uwierz mi, będzie dobrze. - dał mi czułego całusa w skroń.
-Dziękuję że tu ze mną przyjechałeś. - mówiłam już bardziej spokojnie. - jesteś najlepszy.
-Zrobię wszystko, byś była szczęśliwa. - pogłaskał mnie po plecach. - Niall dzwoni.
-Nie mów mu.. - szepnęłam tylko, zanim odebrał.
-Słucham? - zapytał wesoło. Po chwili jednak jego uśmiech zniknął, za to pojawił się wstyd i zdenerwowanie. - Niall, nie zwalaj tego na mnie. Nie mam pojęcia gdzie jest..! Ja ją zgubiłem?! Nawet nie wiem...
-Niall, nie martw się, dobrze? - mruknęłam, jak najciszej, by nie zauważył, że płaczę. - spotkamy się na after party.
-Zabije tego gnoja! - warknął. - okłamał mnie.
-Niall uspokój się. - jęknęłam. - nie gniewaj się, ja mu kazałam.
-Gdzie jesteś? - wypuścił powietrze, tak, że aż zaszumiało w słuchawce.
-Jeśli ci powiem, wszyscy przyjedziecie. - podrapałam się po czole i westchnęłam - nie mogę dopuścić, żebyście przyjechali, poza tym jest gala. Wracaj tam i masz mi przynieść nagrodę, jasne? - lekko uśmiechnęłam się, mówiąc łagodnie.
-Dobrze, ale będę dzwonił co pół godziny. Okej? - zapytał już w miarę spokojnie.
-Jesteś najlepszy, kocham Cię. - mówiłam weselej, jednak dalej "nijak".
-Do zobaczenia. - rozłączył się, a ja odetchnęłam z ulgą i oddałam urządzenie Paulowi. - uh..

-

Gdy lekarz wyszedł na korytarz, od razu podniosłam się z miejsca. Jego twarz była spocona i czerwona, a warga drgała.
-Coś się stało? - zapytałam zdenerwowana.
-Nie wiem czy mogę pani powiedzieć.. najlepiej zadzwonię do rodziców dziewczyny. - mówił, na co ja zacisnęłam dłonie w pięści.
-Jej rodzice wyjechali. Do.. do Francji. - wytłumaczyłam. - jestem jej najbliższą przyjaciółką! Proszę, niech pan mi powie!
-Jessica.. wykryto u niej raka kości. Może dlatego poród się spóźniał. Oczywiście dziecko nie ucierpiało, zdrowy chłopczyk. - mówił, patrząc jak po moich policzkach sączą się łzy. - to da się wyleczyć. Rok, proszę dać nam rok, obiecuję że będzie dobrze.
-Kiedy mogę ją odwiedzić? - wydukałam.
-Niech odpocznie, jutro rano będzie idealnie. - powiedział. - niech pani pojedzie do domu i odpocznie, a jutro rano przyjedzie.
-Dziękuję, że pan ich uratował. Na prawdę bardzo dziękuję. - przeczesałam włosy palcami. On kiwnął głową i odszedł zmęczonym krokiem.
-Może wrócimy do Nialla? - Paul objął mnie jednym ramieniem i przytulił do siebie. - martwi się.
-Pewnie. - mruknęłam, nawet na niego nie zerkając. Ona musi wyzdrowieć.

Wsiadłam do samochodu, odpędzając się od fotoreporterów. Gdy już zatrzasnęłam drzwi, oparłam głowę o siedzenie i westchnęłam głośno. Starłam pojedynczą łzę palcem, przymykając oczy.
-Nie martw się, będzie dobrze. - pogłaskał mnie po dłoni, po czym zapalił silnik i ruszył.
Nie jechaliśmy długo, w sumie to nie wiem, bo obudziłam się w ramionach Paula. Niósł mnie na rękach.
Poczułam wzrok wszystkich na mojej osobie. Otwarłam oczy i ujrzałam sylwetki mężczyzn i kobiet, na końcu sali stał Niall i reszta bandu. Wszyscy stali tyłem do mnie.
-Niall, postaw mnie. - mruknęłam mu do ucha. On wykonał moje polecenie, a po chwili już stałam na podłodze. Otrzepałam sukienkę i poprawiłam włosy, gdy ktoś nagle objął mnie w pasie.
-Masz mi się wytłumaczyć, z tego wszystkiego, jasne? - mruczał mi groźnie do ucha. - jeśli nie..
-Później. - strzepnęłam jego dłonie z mojego ciała i ruszyłam w stronę kanapy, zostawiając go samego z Paulem. Przysiadłam na czerwonej kanapie i schowałam twarz w dłonie.
-Coś się stało? - usłyszałam jak Blondyn pyta mężczyznę.
-Najlepiej jeśli sama ci powie. Dotrzymuję obietnic, więc siedzę cicho. - powiedział, potem usłyszałam kroki i ciche westchnięcie.

--

Agnieszka come back!
I jak wam się podoba?
Na prawdę długo myślałam, choć nie widać..
następny będzie dłuższy c:
20 ?


23 komentarze:

Anonimowy pisze...

świetny <3 Ciesze sie że wróciłaś twój blog jest najlepszy ;)

Anonimowy pisze...

Piękne, cudowne,mega *_*

Unknown pisze...

Wielki powrot!! Ale ten Larry to zeby nie bylo kakis oblesnych scenek typu +18 pliss :-o Rozdzial super czekam na dalszy ciag <3

Anonimowy pisze...

Świetny *.* Czekam na następny rozdział vfhdsb <3

Anonimowy pisze...

świetny rozdział cieszę się że go dodałaś :)))

Anonimowy pisze...

Dajesz dalej!!

Anonimowy pisze...

Cudowny <3 nie mogę się doczekać nexta :* weny życzę ;)

Anonimowy pisze...

Twoj blog jest swietny.

Anonimowy pisze...

Zyje twoim bligiem!!!!! Zajebistyyyu

Anonimowy pisze...

Prosze czesciej piszz kolejne rozdzialy!! ;**

Anonimowy pisze...

Dawaj kolejny <3

Anonimowy pisze...

Najlepszy blog ha czytalam!!! Czekam na nexta!!!

Anonimowy pisze...

Dudowny.. ;*** chcemy nexta<^> +·+

Anonimowy pisze...

Boze kocham;**

Anonimowy pisze...

Niech nastepny bedzie 4 razy dluzszy od tego <3

Anonimowy pisze...

Zycze weny

Anonimowy pisze...

awww *o* Mega! KOCHAM TO! SUPER! CZEKAM NA NAXTA!

Merr pisze...

Chloe była zwyklą, niewyróżniającą się z tłumu dziewczyną o urodzie zwykłej siedemnastolatki. Ale znalazł się ktoś, dla kogo warto było porzucić dotychczasowe życie. Ten ktoś ma czterech przyjaciół i bierze udział w X-Factorze.
To nie będzie zwykła historia w stylu "kocham cię; ja ciebie też". W świecie sław rozpęta się prawdziwa wojna o miłość i jej przetrwanie...
http://before-and-after-by-merr.blogspot.com/

Percy Jackson jest zwykłym szesnastoletnim chłopakiem. Do czasu... Jego przyjaciółka (a może coś więcej...?) Annabeth skrywa przed nim pewną tajemnicę. Mężczyzna, ukazujący się Percy'emu we śnie twierdzi, że jest jego ojcem. Annabeth wyjawia chłopakowi niezwykłą prawdę: jest herosem, pół bogiem, pół człowiekiem. Jak poradzi sobie Percy w nowym życiu? Co się stanie, gdy Annabeth zostanie uprowadzona do podziemia? Kogo Percy spotka na swojej drodze i jak to wpłynie na poszukiwanie jego ukochanej?
http://percyiannabeth.blogspot.com/

Serdecznie zapraszam xx
Merr

I oczywiście przepraszam za spam, ale nie znalazłam odpowiedniej zakładki :C

Anonimowy pisze...

super!!

Unknown pisze...

Wow naprawdę cudowny ;* strasznie się cieszę ,że wróciłaś <3

Anonimowy pisze...

Piękne, nic dodać nic ująć, pisz dalej :33

Anonimowy pisze...

Wiesz co by znacznie powiększyło liczbę czytelników? Gdybyś dodawała częściej. Nie pośpieszam Cię, ani nie chce Cię urazić. Chce tylko doradzić, bo widze jak piszesz, że mało komentarzy. Znam taki blog, gdzie na początku dodawała żadko, a blog był świetny i było naprawde mało czytelników, a teraz gdy dodaje bardzo często jest ich dużo dużo więcej. To nie twoja wina, blog jest świetny, to ludzie są głupi, bo czytają nawet najbardziej żałosne blogi, tylko dlatego że codziennie są rozdziały. Mi to nie przeszkadza, tylko widzę że nie jesteś zadowolona że jest tak mało komentarzy i wgl, chcę Ci w jakiś sposób pomóc. :)

Ps. Rozdział zajebisty :P

Anonimowy pisze...

Faaajny jak zawsze :D <3