niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 19.

-Demi! - Niall krzyknął z bólu gdy polewałam jego rany na plecach wodą utlenioną. - szczypie.
-Wiem. - zachichotałam. - widzisz? Byłam zbyt dobra, pozwalając ci na pięć minut władania mną.
-Masz za ostre paznokcie. - przewrócił oczami po czym znów syknął gdy polałam go wodą. - dorwałaś mi się do krwi, Demetrio.
-Pf. - prychnęłam a ten się zaśmiał. - ból pleców czeka, kochanie.
-Ile to potrwa? - westchnął ubierając koszulkę.
-Myślę że około trzech tygodni. Blizny powinny zniknąć w tym czasie. - czułam się jak lekarz.
-Dziękuję proszę pani. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął uroczo. - jest pani wspaniałą panią lekarz.
Cmoknęłam go w usta i wstałam z naszego łóżka. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam krótkie, jeansowe spodenki i czarną, męską koszulkę z logo zespołu Bring Me The Horizon. Podreptałam do łazienki by wciągnąć na siebie rzeczy. Spojrzałam w lustro. Zdałam sobie sprawę, że wyglądam jak potwór. Czarne od tuszu wory pod oczami, rozczochrane włosy i spalona twarz. Odchyliłam lekko głowę do tyłu i spojrzałam w sufit.
-Boże, dlaczego!? - zapytałam szeptem.
Zmyłam resztki makijażu, poczesałam włosy i zrobiłam koka. Twarz oblałam zimną wodą i posmarowałam kremem. Wciągnęłam na siebie ubrania, a ciało także pokryłam kremem.
-Piękna - usłyszałam szept przy swoim uchu.
-Jestem spalona. Nie wychodzę już. - jęknęłam głośno, a ten zaśmiał się. Jak dziecko, ze złością wyszłam z łazienki. Blondyn nadal szedł za mną.
-A może spacer po mieście? Pojedziemy sobie powoli autem.. ? - zapytał z nadzieją. - lody? Kawa?
-Kontynuuj.. - spojrzałam na niego.
-Spacer, lody, kawa, hmm.. zwiedzanie, sklepy, basen.. - wymieniał z lekkim uśmiechem.
-Ciekawie brzmi. - usiadłam, a on obok mnie. Otulił mnie jednym ramieniem po czym pocałował lekko. - bardzo.. ciekawie.. - mówiłam między pocałunkami.
Usiadłam na kolanach Nialla i wtuliłam się w jego nagi tors.
-To co? Jedziemy? - wyszczerzył się spoglądając mi w oczy. Pokiwałam głową i ubrałam moje sandałki oraz ciemne okulary.

-
 Mijaliśmy słoneczne ulice Hiszpanii. Ludzie tańczyli i śpiewali wokół. Dzieci śmiały się i bawiły razem z rodzicami. Uśmiechnęłam się na sam widok.
Blondyn zaparkował samochód na parkingu i otworzył mi drzwi. Z uśmiechem wysiadłam z pojazdu. Zamknął go na klucz i objął mnie lewą ręką w pasie. W drugiej trzymał swój telefon na którym przeglądał twittera.
-Coś nowego? - zapytałam.
-Wszyscy pytają gdzie jesteśmy. Powiedzieć im? - zapytał. Pokiwałam głową twierdząco. Wyciągnęłam swój telefon i również sprawdziłam portal. Pełno próśb o follow.
Usiadłam na ławce z blondynem.
-Idę po lody. Poczekaj. - cmoknął mnie w polik po czym zniknął w drzwiach kawiarenki.
Postanowiłam odpisać paru osobom.

"Jak się macie?! Gdzie jesteście?! xx"

"Jesteśmy w Hiszpanii! Jest świetnie! xx" 

"Kiedy wracacie? xx" 

"Za cztery dni :)) " 

"Co robisz? Może dasz jakieś zdjęcie?" 

"Siedzę i czekam Niall'a i lody. Haha! x" 
Dodałam zdjęcie z mostu na morze.

"Jak to być dziewczyną takiej gwiazdy? x "

"Ciekawie. Są plusy i minusy jak w każdym związku z popularną osobą. Ale bardzo kocham Niall'a :) x" 

Odłożyłam telefon do torebki gdy zobaczyłam jak Irlandczyk niesie dwa rożki z lodami. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jagodowy dla pani - podał mi jednego - a dla mnie czekolada.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
-Too.. co robimy? - zapytał po chwili. Znów objął mnie w pasie o przyciągnął do siebie.
-Niall.. oni nam robią zdjęcia. - pokazałam na grupkę ludzi którzy kierowali obiektyw swojej komórki w naszą stronę.
-Nie przejmuj się, kochanie. - cmoknął mnie w usta. - za chwilę pójdą... To co robimy?
-Spacer! - uśmiechnęłam się.

-

Poczułam jak brakuje mi ziemi pod stopami. Zrozumiałam że ktoś mnie niesie, ale nie miałam siły bo zobaczyć co się dzieje. W końcu udało mi sie uchylić powieki.
-Ciii.. śpij. - Niall wyszeptał a ja ponowni przymknęłam oczy i wtuliłam się w jego zagłębienie szyi.
Wbiłam się w miękkie łóżko. Poczułam na sobie kołdrę. Farbowany położył się koło mnie, a ja odwróciłam się do niego i przytuliłam mocno.

*Perspektywa Nialla*

Demetria zasnęła gdy jechaliśmy do domu. Ale na szczęście w porę zaniosłem ją do łóżka. Teraz tak słodko śpi. Ale na samą myśl o tym co stanie się dzień po wyjeździe mina mi zrzedła, a łzy pojawiły się w oczach. Muszę powiedzieć jej o mojej decyzji i musi ją zaakceptować. Chłopaki również nie będą zadowoleni, ale to wszystko by chronić Demetrię, bo ona się tu najbardziej liczy..

Chwyciłem telefon i ponownie zajrzałem na tt. Kilkaset tysięcy fanów pisało do mnie na pięć minut. Moje posty miały kilkanaście tysięcy polubień.


"Jak się macie? x"

"Demi śpi! Jak słodko, awh x" 

"Chcemy zdjęcia! Daj! "

"Przepraszam, ale nie. Nie mogę się ruszyć, Demi mnie za bardzo ściska, haha! x" 


"Dobranoc Hiszpanio! To był wspaniały dzień! xx" 

Opublikowałem tweeta i odłożyłem telefon na półkę. Musnąłem ustami czoło mojej dziewczyny i przymknąłem powieki by zatracić się w śnie.


--

Ugh, taki sobie..
NIALL MA TAJEMNICE ;OO .X

27 - NASTĘPNY

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 18.

-Smażing plażing! - krzyknął blondyn biegnąć w stronę morza. Ja zachichotałam i pobiegłam za nim. Biegnąc rzuciłam swoją torbę na gorący piasek. Chłopak na chwilę spowolnił bieganie przez co wskoczyłam mu na plecy. Ten zachichotał i wszedł ze mną do morza. Pisknęłam gdy uderzyła we mnie zimna tafla wody.
-Niall! Zimno! - krzyczałam.
-Mam cię rozgrzać? - postawił mnie na dnie i odwrócił się w moja stronę. Powoli swoimi zimnymi rękoma dotarł do sznurków mojego stanika. Od razu odciągnęłam je od swoich pleców i zachichotałam.
-Ciągle o jednym. - przewróciłam oczami.
-No bo wiesz.. jesteś taka.. piękna, mmm.. - przejechał palcem po mojej talii. - i no..
-Daruj sobie, Horan. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
Wyszłam z wody a za mną blondyn. Rozłożyłam swój ręcznik na piasku i położyłam się na nim. Jednak mój spokój nie trwał długo bo farbowany wepchał się koło mnie.
-Niall.. - westchnęłam.
-Słucham? - uśmiechnął się szeroko. - mogę zrobić nam zdjęcie?
-Po co? - odwróciłam się do niego.
-Bo nie mamy żadnego.. i chciałem dodać na twittera. - znów wyszczerzył się a ja zachichotałam. - a więc?
-Hmm.. zgadzam się.
Chłopak przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Nastawił aparat i zrobił zdjęcie nadal mnie całując. Po chwili oddalił się trochę i uśmiechnął szeroko. Znów pstryknął zdjęcie.
Odwrócił telefon tak abym nie widziała ekranu i zrobił coś po czym uśmiechnął się szeroko. Ja wyciągnęłam swoją komórkę po czym sprawdziłam profil chłopaka.
Na ekranie widniały nasze dwa zdjęcia połączone w jedno razem z podpisem.
"Wakacje z moją Demi! Kocham Cię skarbie x" 
Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz i odpisałam mu.
"@NiallOfficial Oh, Niall.. kocham Cię, mój zboczuszku x" 
-Zboczuszku? - zapytał głośno.
-Haha, kochany zboczuszku. - przytuliłam go mocno.


Hahaha prosiliście to macie. Co prawda dwa rozdziały temu XDD ale nie ważne. +18

Leżałam oparta o tors chłopaka. Patrzyłam w jasne gwiazdy na niebie lekko uśmiechając się. Poczułam zimny jak lód wiatr więc skurczyłam się bardziej i wtuliłam w ramię blondyna.
-Idziemy do domu? - zapytał cicho, wiedząc że mi zimno.
Pokiwałam głową i wstałam na równe nogi. Niall złapał mnie za rękę, a w drugą wziął torbę z rzeczami. Razem wróciliśmy do domku. Blondyn otworzył mi drzwi i gdy przechodziłam przez próg klepnął mnie w pośladki. Zaśmiałam się i złapałam się za minimalnie obolałe miejsce, Odwróciłam się do chłopaka krzyżując ręce na piersi.
-Nie ładnie, nie ładnie.. - oblizałam górną wargę.
-Będzie kara? - zapytał sztucznie krzywiąc się.
-Oj będzie, Horan. - zachichotałam i powoli podeszłam do niego. Stałam tak, że nasze ciała ocierały się o siebie. - nachyl się.
Wykonał mój rozkaz. Myślał że go pocałuję, ale mylił się. Złapałam ustami lekko jego ucho i przygryzłam je. Ten położył swoje dłonie na moich biodrach.
-Ręce. - strzepnęłam jego dłonie z mojego ciała dalej ssąc kawałek jego ucha. - będzie kara, mówiłam.
-Już się boję. - jego głos zadrżał w moim uchu.
-To był sarkazm? - zapytałam.
-Tak. - poczułam jak się uśmiecha.
-Oj, kochanie. To był błąd. - odepchnęłam go od siebie, tak że poleciał na szafkę. - duży błąd.
-Co mi..
-Kładź się. - przerwałam, mu stanowczo. Blondyn zaśmiał się kpiąco i poszedł na kanapę. - nie tu. Na dywan.
Niall położył się na wyznaczonym miejscu i spojrzał na mnie. Uniosłam jeden kącik ust do góry. Powoli ale stanowczo robiłam kroki w jego stronę. Nadal miałam skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Uklękłam między jego kolanami łapiąc za nie.
-Nie ruszać się, nie jęczeć, nie mówić, nie dotykać. - syczałam przez zęby groźnie. Uśmiech z twarzy chłopaka znikł w sekundę, a na mojej twarzy znów pojawił się groźny uśmieszek. - zrozumiesz że ze mną się nie zadziera.
Pochyliłam się tak abym miała twarz nad jego twarzą. Patrzył mi w oczy zdezorientowany. Złożyłam lekki i krótki pocałunek na jego wargach po czym wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
Przejechałam palcami po jego wilgotnych od wody szortach po czym mocno je pociągnęłam, a one znalazły się teraz przy jego łydkach. Wzrokiem pojechałam na jego podbrzusze i może trochę niżej. Jego przyjaciel stał na baczność, co dawało mi motywację. Wskazującym palcem przejechałam po jego długości.
Przede mną leżał nagi Niall Horan. Niejedna dziewczyna chciałaby to zobaczyć. Na sam widok bezbronnego Irlandczyka zachichotałam pod nosem. Po raz kolejny nachyliłam się, tym razem pocałowałam go dłużej, lecz groźnie. Zdziwiło mnie to, że farbowany nawet nie drgnął, nic nie powiedział, a tym bardziej nie dotknął. Udawał twardego.
Ścisnęłam jego męskość.
-Dobrze? - wyszeptałam, gdy ten zaczął się wywijać i jęczeć głośno. - zamknij się. - rozkazałam.
Gdy ten uciszył się, powoli zaczęłam go masować jedną dłonią. Z ust Niall'a wydobywały się ciche jęki, co jak na razie ignorowałam.
Postanowiłam przejść dalej. Puściłam jego członka i przesunęłam się wyżej do jego torsu. Składałam pocałunki na jego ziemnym i wilgotnym ciele, zostawiając czerwone ślady na skórze. Przeszłam do jego obojczyków. Delikatnie muskałam je językiem i wargami. Szyja, aż w końcu twarz. Wpiłam się w jego malinowe usta. Blondyn złapał mnie w talii, a ja natychmiast zrzuciłam jego ręce.
-Nie, kochany. - ponownie posmakowałam jego ust.
-Nie wytrzymam. - jego erekcja kuła mnie w prawy pośladek.
-Zamknij się bo będzie źle. - wysyczałam.
Zeszłam z niego i odwróciłam na prawy bok. Kilka razy uderzyłam go w pośladek, co bardziej go podnieciło. Znów znalazł się na poprzednim miejscu.
Wstałam i centralnie przed jego oczami zdjęłam swój stanik oraz majtki. Źrenice jego oczu powiększyły się, ja zachichotałam i rzuciłam się na niego.
-Pozwalam Ci zrobić co chcesz. - mruknęłam mu do ucha - ale tylko na pięć minut. Ja nawet nie drgnę.
Od razu Blondyn złapał mnie i posadził tak że miałam jego przyjaciela w sobie. Zanim się obejrzałam był nade mną i całował czule po szyi. Nie mogąc się powstrzymać, wplotłam palce w jego blond włosy.
Delikatnie poruszał się, wychodząc i znów wchodząc we mnie. Pojękiwałam cicho równomiernie z Irlandczykiem. Po chwili jego tempo przyśpieszyło, tak że jęki przerodziły się w krzyki.
-Niegrzeczny - wydyszałam, a on zaśmiał się krótko.
Moje ręce przeniosły się na plecy. Wbiłam paznokcie w jego skórę. Przesuwałam dłonie w górę i dół,przez co na jego plecach tworzyły się duże, czerwone linie.
-Niall.. - wyjęczałam głośno dając mu znak że zaraz dojdę. On też jęknął, a po chwili poczułam jak uderza we mnie niesamowite uczucie ciepła.
-Cholera! - wrzasnął na cały głos, szybko wychodząc ze mnie.
-Nie denerwuj się, kochanie. - pociągnęłam go za dłoń, by znów położył się koło mnie.
-A jak zajdziesz w ciążę?! - wybuchnął.
-Sugerujesz że dziecko to coś złego? - podparłam się na łokciach - poza tym jest tylko pięćdziesiąt procent szans.
-Masz rację. Przepraszam. - wyszeptał. Nachylił się i wpił w moje usta.
-Koniec gadania. - znów odepchnęłam go.
-Mam ochotę na coś innego.. - wymruczał i wstał razem ze mną. Chwycił za pośladki i podniósł, a ja oplotłam nogami jego pas. Szybko wszedł do łazienki i zatrzasnął drzwi. Postawił mnie na ziemi.
-Wanna czy prysznic? - zapytał pokazując obiema dłoniami na wybór.
-Prysznic - powiedziałam uśmiechając się.


-

Heheh.. o boże, co sie ze mną dzieje... no nie ważne.. em.


25 KOMENTARZY - DALEJ

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 17.

-Jeszcze krem! - krzyknęłam w stronę blondyna gdy wychodził z mojego domu. Zatrzymał się i otworzył małą kieszeń walizki. Wepchałam tam tubkę i zasunęłam zamek. - jak myślisz wszystko wzięłam?
-Tak, kochanie. - przewrócił zabawnie oczami. - musimy jechać do mnie.
-Nie jestem głupia. - prychnęłam.
-No dzieci, bawcie się dobrze. - matka razem z ojcem wyszli z domu uśmiechając się. - uważajcie na siebie.
-Pa - cmoknęłam obojga w policzek.
-Do widzenia państwu! - blondyn krzyknął machając im.
-Jestem Julia, a to Will. Nie mów "pani", to mnie postarza. - zaśmiała się głośno z ojcem - opiekuj się nią.
-Jak najbardziej - potwierdził i wszedł do samochodu. Ja ostatni raz pomachałam rodzicom i usiadłam na miejscu pasażera.

-

-Witaj Hiszpanio! - blondyn krzyknął wysiadając z samolotu. Zachichotałam splątując nasze palce. Uśmiechnęłam się do chłopaka i złożyłam na jego policzku soczysty całus. Niall wyszczerzył zęby śmiejąc się. - to będą wspaniałe wakacje.
-Bo z tobą. - ścisnęłam bardziej jego dłoń. Od odwrócił się i pocałował krótko, ale zahaczył o mój język.
-Taksówka wzywa. - zachichotał biorąc nasze bagaże od mężczyzny w czarnym uniformie.
Wyszliśmy z lotniska i od razu uderzyła w nas ponownie fala gorąca. Wzięłam oddech, by po chwili móc wypuścić powietrze. Blondyn pokazał mi wóz do którego po sekundzie wsiadłam, a za mną chłopak. Objął mnie ramieniem uśmiechając się szeroko. Taksówkarz powiedział coś po Hiszpańsku, a mój chłopak odpowiedział w tym samym języku. Zdziwiłam się i na mojej twarzy ukazała się dziwna mina. Niall zaśmiał się.
-Coś nie tak? - zapytał po chwili.
-Nie wiedziałam że mówisz po Hiszpańsku.
-Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Na przykład, że nienawidzę herbaty, byłem na 1 miejscu "50 najgorętszych chłopaków roku 2011", mam jakieś 30 milionów żon..
-Zdradzasz mnie?! - udawałam rozwścieczoną. - jak możesz?!
-Ty jesteś tą najpiękniejszą, najwspanialszą i najukochańszą.. - wyszeptał mi do ucha lekko muskając je ustami.
-Nie jestem twoją żoną. - zaśmiałam się pokazując mu język. Ten złapał go w swoje żeby po czym pocałował mocno.
-Kiedyś to zmienimy. - uśmiechnął się patrząc mi w oczy. - nie ważne.. jest jeszcze wiele faktów o których nie wiesz.
-Wymień jeszcze kilka. - poprosiłam.
-Hmm..jesteś moją pierwszą dziewczyną na poważnie, jestem leworęczny.. no i jest jeszcze jedna rzecz.. - na chwilę odwrócił wzrok i westchnął cicho.
-Powiesz mi? - zapytałam chwytając go za podbródek i przyciągając w swoja stronę.
-Gdy będziemy sami, dobrze? Gdy teraz ci pokażę ktoś może zobaczyć i ..
-Pokazać? - przerwałam mu.
-Mam tatuaż.. - wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam mu w oczy z niedowierzaniem. - dopiero co zrobiłem.
-Kłamiesz. - zmrużyłam oczy.
-Skoro tak uważasz.. - prychnął.
-Jak mogłam nie zauważyć go wczoraj? Przecież to jest niemożliwe.. - wytrzeszczyłam oczy i złapałam się za głowę.
-Na nadgarstku. - wyszeptał. - maskuje go podkładem - wybuchł śmiechem.
-Dobre. - pochwaliłam go. - a co to za tatuaż?
-Hmm.. - zamilkł na chwilę - to już w domu. Czyli za pięć minut. - ciągle patrzył mi w oczy.

Poczułam jak jedziemy po piasku. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam mały domek wystający zza drzew. Od razu przed wejściem zaczynało się morze. Żadnych innych domków nie było w pobliżu. Czy to znaczy że mamy wszystko dla siebie? Otwarłam drzwi i rozejrzałam się po okolicy. Gorący piasek przedostał się przez moje sandałki i poparzył mi skórę. Zrobiłam krok w przód by stanąć na drewnianym schodku prowadzącym na taras. Odwróciłam się by stać na przeciwko morza. Woda odbijała się od brzegu. Uśmiechnęłam się po czym weszłam do domku by zapoznać się z nim.
Weszłam do białego jak śnieg holu. Wszystko poza schodami i podłogą było białe. Poszłam do salonu. Ten zaś miał jasnożółte ściany, ciemnobrązową, drewnianą podłogę i jasne meble. Na środku stała czarna kanapa i szklany stolik. Muszę przyznać, że wspaniale wyglądało to przy wielkiej szybie od sufitu aż po podłogę. Światło przechodziło przez bezbarwne szkło robiąc przy tym wspaniały nastrój.
Wróciłam się trochę i podreptałam do kuchni. Była nowocześnie urządzona. Przy prawej ścianie od wejścia stał drewniany stół i krzesła.
Pobiegłam na górę. Hol w górnej części domku wyglądał identycznie jak na dole. Weszłam do pierwszych drzwi. Ujrzałam duże, małżeńskie łóżko okryte baldachimem wiszącym z sufitu. Rozejrzałam się po jasnoniebieskim pokoju. Na przeciwko łóżka wisiał duży plazmowy telewizor a pod nim ciemna szafka. Po lewej stronie od wejścia widniała wielka, ciemna szafa. Poza tym, tak jak w salonie, było wielkie okno przez które było widać morze. Uśmiechnęłam się szeroko.
Wyszłam z sypialni i poszłam do drzwi na przeciwko. Łazienka.
Gdy weszłam do pomieszczenia od razu rzuciły mi się w oczy bladoróżowe ściany z czarnymi kwiatami. Pokój był wyposażony w wannę, prysznic, umywalkę, ubikację i dwie małe szafeczki oraz wieszaki na ręczniki.
Poczułam ciepłe ręce na swoich biodrach i oddech na swoim uchu.
-Niesamowite. - wyszeptałam odwracając się do niego.
-Musisz coś wiedzieć. - uśmiechnął się. - to wszystko jest nasze.
-Jak to?! - prawie krzyknęłam.
-Kupiłem. - wzruszył ramionami jakby nic się nie stało. Ja wskoczyłam mu na ręce głośno śmiejąc się.
-Jesteś cudowny. - lekko cmoknęłam go w usta i wróciłam na ziemię.
-Poczekaj chwilę. - poprosił i wszedł do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się plecami o ścianę wyczekując powrotu blondyna. Po paru sekundach wyszedł z ręcznikiem przy lewym nadgarstku. Materiał zasłaniał całą dłoń razem z nadgarstkiem. To tatuaż.
-Chcesz usłyszeć najpierw opis, czy zobaczyć? - zapytał.
-Zobaczyć. - lekko uśmiechnęłam się.
Chłopak odsunął materiał. Gdy go zobaczyłam przestałam na chwilę oddychać.
Czarne, małe litery widniały na skórze chłopaka. Dopiero teraz zorientowałam się że to litery mojego imienia.
-Niall.. - wyjąkałam ledwo co. - k-kiedy..
-Moja mała tajemnica. - przyłożył palec do ust. - podoba ci się?
-Jest niesamowity, Niall. - chwyciłam jego nadgarstek i pogładziłam końcówką palca pismo. Uśmiechnęłam się szeroko.
-To imię kogoś kogo bardzo kocham. Ta osoba jest dla mnie całym światem, wszechświatem.. całym życiem. Gdy słyszę te imię, uśmiech od razu pojawia się na mojej twarzy. Ta osoba jest wszystkim. - mówił.
Na moich policzkach pojawiły się czerwone rumieńce a z oczu leciały łzy. Blondyn przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
-Dlaczego płaczesz? - zapytał po chwili.
-Bo Cię kocham, Niall. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. - łkałam cicho.
-Pocałuj mnie. - wyszeptał mi w prost do ust. Wypełniłam jego polecenie i przybliżyłam się do niego. Moje usta leżały na jego. Lekko muskałam jego wargi by po chwili mój język mógł znaleźć się w jego buzi. Splotłam palce na jego szyi i jeszcze bardziej przycisnęłam do siebie. Ten złapał mnie w talii i przycisnął do ściany. Poczułam jak wkłada mi soje dłonie do kieszonek spodenek i ściska moje pośladki. Uśmiechnęłam się szeroko.







-
Heheheheh, dobra... nie komentujecie.. długo trzeba czekać.. ._. zrobimy wstecz i na razie 28 komentarzy ..

CHCIAŁAM WAS POWIADOMIĆ, ŻE ZA NIEDŁUGO WAKACJE XDDD
I Z TEGO POWODU OD 5 LIPCA DO 27 BLOG BĘDZIE ZAWIESZONY A PÓŹNIEJ OD 3 DO 25 ;C
SZKODA ŻE TAK MAŁO BĘDĘ, ALE WIECE.. WAKACJE..
A POTEM GIMNAZJUM ;OOO BOJĘ SIĘ.

Hahha, w następnym +18 XDD 

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 16.

-Demiiiiiii!! Znalazłem wspaniałą ofertę! - gdy weszłam do domu, Niall pd razu wpadł do holu wymachując białą kartką.
-Pokaż. - chwyciłam papier i zaczęłam czytać.
Wszystko było niesamowite, zdjęcia przedstawiały morze, domek, pokoje.. ale jedno zdanie przykuło moją uwagę; "TYLKO 5000 ZA OSOBĘ!". Przez jedną liczbę o mało się nie przewróciłam. Aż zrobiło mi się słabo.
-Coś się stało? - zapytał.
-Niall oszalałeś? Czy może ze mną coś się dzieje? - pytałam - Pięć tysięcy za osobę?! Za tydzień?!
-Ugh, wiedziałem że ci się to nie spodoba.. - mówił - ale proszę, to się opłaca. I na dodatek to będą najlepsze wakacje twojego życia! Tylko my, morze i spokój. - przytulił mnie.
-W takim razie płacę za siebie. - powiedziałam.
-Nie ma mowy, kochanie. - pokręcił głową i przyłożył palec do ust gdy chciałam się odezwać. - ja płacę, przynajmniej raz mi pozwól.
-Yhym.. - mruknęłam niezadowolona. Nie chciałam naciągać go na pieniądze, na dodatek tak duże. - skoro musisz.
-Chcę, nie muszę. - uśmiechnął się lekko. - co kupiłaś?
-Bluzkę, spodnie i buty. - lekko uśmiechnęłam się, jednak Niall zauważył że to fałszywy uśmiech.
-Dem, chcę za ciebie zapłacić. Nie zrobię z siebie egoisty. - powiedział poważnie.
-Nie jesteś egoistą. - mruknęłam nie patrząc mu w oczy. - nie chcę naciągać cię na tyle pieniędzy. Dziwnie się czuję jak ktoś płaci za mnie tyle kasy.
-Nie naciągasz mnie, zrozum, że chcę to zrobić. - uniósł mój podbródek zmuszając bym spojrzała mu w oczy. - Chcę. - przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach gorący pocałunek. - chcę, chcę, chcę.
-Ale..
-Chcę. - powtórzył po czym ponownie mnie pocałował. Tym razem dłużej i bardziej namiętnie. Objął mnie mocno w talii. Przygryzł moją dolną wargę, a ja zachichotałam cicho. Coraz namiętniej naciskał na moje usta. Łapczywie dobierał się do moich ust, a ja odwzajemniałam pieszczotę.
-Pozwolisz? - wyszeptał patrząc mi w oczy.
-Mhm. - zajęczałam potwierdzająco po czym ponownie oddałam się pocałunkowi.
-Musimy się spakować - mówił w przerwach między pocałunkami - jutro wyjeżdżamy.
-Co? - oderwałam się od niego na chwilę, ale on nic nie powiedział tylko ponownie posmakował moich ust.- Niall!
-Mamy czas - mruknął mi do ucha - dopiero jutro wieczorem mamy samolot.
-Musisz obiecać że od rana się pakujemy, i nie ma ŻADNEGO obijania się. Rozumiesz? - zapytałam.
-Obiecuję - wymruczał muskając ustami moje ucho. - na prawdę.
-Co z policją? - zapytałam powoli tracąc się w oczach blondyna.
-Gdy przyjedziemy z Hiszpanii, od razu pojedziemy na komendę. Gdy zgłosimy to teraz to nie pozwolą nam wyjechać, moim zdaniem tak będzie lepiej. Po to te wakacje, musisz na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. - mówił.
-Boję się. - szepnęłam.
-Wiem, ja też. - przytulił mnie mocno po czym pocałował w czoło.
-Jedźmy do mnie, proszę. - spojrzałam mu w oczy, a ten westchnął.
-Już późno..
-Zostaniesz na noc, proszę. - mówiłam cicho zaciągając się zniewalającym zapachem chłopaka. Milczał patrząc na mnie - Kotku..
Uśmiechnął się lekko.
-Jesteś taka słodka. - cmoknął mój nos.
-Nie powinnam. - zachichotałam - to jak? Jedziemy?
-Ubieraj się, za pięć minut będę w samochodzie. - w końcu odpuścił. Ja przytuliłam go mocno.
-Jesteś kochany! - zachichotałam i rzuciłam się w stronę wyjścia z domu.

-

-Jeszcze pięć minut. - mruknęłam gdy zauważyłam, że jazda samochodem męczy blondyna.
-Wiem, Demetrio. - przetarł oczy i ziewnął. - która godzina?
-Dochodzi dziesiąta. - spojrzałam na zegarek. Niall westchnął z politowaniem, a ja położyłam dłoń na jego udzie. Delikatnie przejechałam palcami wzdłuż nogi. Uśmiechnęłam się gdy zorientowałam się, że chłopaka to ruszyło.
-Rodziców nie ma całą noc. - nachyliłam się i wyszeptałam my do ucha.
-Mmm.. wiedziałem że coś jest nie tak. Nie bez powodu chcesz jechać do domu. - zaśmiał się i strącił dłoń ze swojej nogi. Nie dawałam za wygraną i przygryzłam płatek jego ucha. Delikatnie gładziłam językiem powierzchnię jego skóry.
-Kocham cię, Niall. - szepnęłam. - bardzo.
-To dobrze, bo ja ciebie też, Demi. - uśmiechnął się szeroko i na dosłownie dwie sekundy odwrócił się by cmoknąć mnie w usta. - jesteśmy.
Wjechaliśmy na żwirowy podjazd. Kamienie głośno zaszurały pod kołami samochodu. Odpięłam pas i wyszłam z pojazdu. Niall chwycił za swoją torbę i zamknął auto. Splótł masze palce po czym weszliśmy do domu.

*Perspektywa Niall'a*

Nawet nie zdążyłem zamknąć drzwi, a już zostałem przyciśnięty do ściany. Blondynka delikatnie przejechała palcami po moich ustach patrząc tylko na nie. Lekko uśmiechnąłem się. Poczułem że robi mi się ciasno w moich spodniach, a zarazem przyjemnie. Oczy Demetrii zaświeciły jak małe iskierki. Zachichotała cicho co jeszcze bardziej mnie rozczuliło i podnieciło. Przycisnęła swoje wargi do moich i delikatnie pocałowała. Najpierw to były delikatne pocałunki, ale jak to moja Demetria, wolała czegoś więcej. Moje ręce powędrowały na jej pośladki okryte tylko krótkimi, jeansowymi spodenkami. Dopiero teraz zauważyłem że jej koszula jest prześwitująca, przez co widać jej biustonosz.
-Mmm.. - wymruczała przygryzając moją dolną wargę. - dobry..
-Ty lepsza - zaśmiałem się podnosząc ją do góry. Z prędkością światła zaniosłem ją na górę do pokoju. Oddałem się całkowicie tej przepięknej chwili.

-

Poczułem delikatne pocałunki na mojej prawej piersi. Uchyliłem lekko oczy i spojrzałem w kierunku dziewczyny. Usłyszałem jej melodyjny chichot. Palce dziewczyny wędrowały po moim gołym torsie.
Uśmiechnąłem się i odwróciłem się w jej stronę. Dem trzymała kołdrę przy swoim nagim ciele, a mnie zakrywał tylko kawałek białego prześcieradła, który zaraz spadł odkrywając mnie całego. Ona wybuchła śmiechem, lecz po chwili ja pociągnąłem za materiał przez co też pozostała naga. Jej twarz zrobiła się czerwona. Spojrzałem na moją dziewczynę od stóp do głowy.
-Fajnie ci się tak patrzy? - zapytała zakrywając rękoma swoje piersi.
-Mmm.. - oblizałem usta i rzuciłem się na nią. Ta zapiszczała głośno śmiejąc się. - wstydzisz się mnie?!
-Nie lubię jak ktoś tak na mnie patrzy. - śmiała się.
-Ktoś tak na ciebie patrzy?! - udawałem poważnego.
-Nie - szepnęła po czym delikatnie zaczęła całować. Uśmiechnąłem i oddałem pocałunek.

-
MAM PYTANIE.
JEST TU MOŻE JAKIŚ CHŁOPAK KTÓRY TO CZYTA?
BO CHYB DWA ROZDZIAŁY W TYŁ BYŁ KOMENTARZ NAPISANY W OSOBIE MĘSKIEJ XD CZY TO MOŻLIWE? JEŚLI TAK TO DEDYKUJE TEN ROZDZIAŁ BOY'OWI ;DD
Napiszesz do mnie w komentarzu? :33
35 komentarzy kochani!

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 15.

-Może odetniemy się od miasta i gdzieś pojedziemy? Mały wypad we dwoje dobrze nam zrobi. - blondyn bawił się kosmykami moich włosów. - poza tym trzeba korzystać z wakacji. Jest ładna pogoda a my siedzimy w domu.
-To niezły pomysł. - uniosłam głowę do góry i spojrzałam chłopakowi w oczy. Jego oczy do góry nogami wyglądały tak samo dobrze jak normalnie. - hmm.. mam ochotę na jakiś ciepły kraj, morze.. - rozmarzyłam się. - może Hiszpania?
-Mmm.. wspaniale. - uśmiechnął się i cmoknął mnie lekko w usta. - poszukam czegoś w internecie.
Gdy chciał się podnieść z koca przytrzymałam mu nadgarstki, przez co znowu siedział na poprzednim miejscu.
-Później, Niall. - wyszeptałam bawiąc się jego palcami. - zastanawiam się nad pójściem ponownie do Liceum, chciałabym powtórzyć klasy i iść na studia.. z drugiej strony nie wiem.. - myślałam na głos.
-Nie umiem ci doradzić, nie chodzę do szkoły. - zaśmiał się.
-Nie musisz. I tak byś nie miał czasu. - lekko uśmiechnęłam się.
-Racja. - potwierdził moje słowa.
Nastała cisza. Żaden z nas nie chciał jej przerwać. Spojrzałam w oczy Niall'owi, a ten uśmiechnął się lekko. Podniosłam się i usiadłam między jego nogami, twarzą do niego. Ręce splotłam na jego karku, a jego ręce zaś powędrowały na moje biodra. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, cicho mrucząc. Uśmiechnęłam się, po czym lekko przygryzłam jego szyję. Przez chwilę ssałam skórę, równocześnie gryząc. Po kilku sekundach powstała soczysta malinka na lewej części jego szyi. Starłam ślady po ślinie palcem i na jego oczach jak najbardziej pociągająco oblizałam go. Chłopak wzdrygnął się, a ja wybuchłam śmiechem.
-Haha, będę musiał nosić szalik. - zaśmiał się.
-Dlaczego? Wstydzisz się takiego maleństwa? - zapytałam szczerząc się.
-Nie, ale jutro będę w gazetach jeśli tak dalej pójdzie. Już widzę ten nagłówek "Ostra Demetria!" - wymachiwał rękoma.
-Przynajmniej będą wiedzieli, że ze mną się nie zadaje. Nikt mi nie podskoczy! - zrobiłam poważną minę.
-A ja? - zapytał.
-Ty też. - powiedziałam słodkim głosikiem szczypiąc jego policzki. - przecież taki pączuś nie podskoczy nożowi, prawda? Nie chce być skrzywdzony.
-Pff.. "pączuś".. - udawał obrażonego.
-Mój pączuś. - chwyciłam jego podbródek, spojrzałam mu w oczy po czym słodko i namiętnie pocałowałam jego usta. Popchnęłam go na ziemię, przez co leżałam teraz nad nim. Delikatnie muskałam jego miękkie wargi, by za chwile mój język mógł się znaleźć przy jego języku.
-Dziękuję Ci, Dem. - wyszeptał tuląc mnie.
-Za co?
-Za wszystko. Za to że mi wybaczyłaś, chociaż zachowałem się jak ostatni idiota, i za to że jesteś. - nadal szeptał. Lekko uśmiechnęłam się.
-Kocham Cię. - powiedziałam cicho.
-Ja ciebie bardziej. - musnął ustami moje czoło.

-

-Zaaaaaaaaayyyyyynnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn! - krzyczałam na cały dom w poszukiwaniu Mulata.
-Coooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo? - odezwał się nagle schodząc ze schodów.
-Daaaaaajj miiii numerrrrr dooo Perrrieeeee.. - przeciągałam zabawnie.
-Przecieżżżżżż maaaaaaszz.. - zaśmiał się.
-Skasooooowałyyyy miiiii sieeeee - chichotałam.
Mulat wyciągnął telefon i pokazał mi ciąg cyferek. Wpisałam je sobie na telefon.
-Dzięęęęęęękiiii - uśmiechnęłam się.
-Proszęęęęęęęę. - ominął mnie śmiejąc się. Ja wybrałam numer do blondynki. Po pięciu sygnałach usłyszałam jej głos.
-Cześć Perrie, masz ochotę gdzieś wyjść? - zapytałam.
-Mmm, ciekawe.. a gdzie? - zapytała.
-Zakupy? Kawa? - uśmiechnęłam się.
-Hmm... będę za dwadzieścia minut. - powiedziała a ja zaśmiałam się. Rozłączyłam się.
-Wybierasz się gdzieś? - blondyn objął mnie od tyłu.
-Może - odwróciłam się tak żebym widziała jego twarz.
-Gdzie?
-Na zakupy. - powiedziałam.
-Ile chcesz? - zapytał wyciągając portfel z kieszeni.
-Nie chcę twoich pieniędzy, mam swoje. - odepchnęłam jego dłoń. - znaczy mam kartę, od rodziców.
Farbowany westchnął i odłożył pieniądze z powrotem do kieszeni. Uśmiechnęłam się i posłałam mu słodkiego całusa.
-Będę wieczorem! - krzyknęłam z holu. Wyszłam lekko zatrzaskując drzwi. Przed domem akurat zaparkowała Pezz. Wyszła z samochodu, od razu zaczynając mi machać. Wyszczerzyła swoje białe ząbki.
-Jak ja cię dawno nie widziałam! - uściskała mnie chichocząc.
-Ja ciebie też. Musimy to nadrobić. - wsiadłam do auta od strony pasażera.
Po chwili blondyna znalazła się koło mnie. Zapaliła samochód i ruszyliśmy.

-

-Jak się trzymasz? - zapytała Perrie popijając swoją kawę.
-W jakiej sprawie? - spojrzałam na nią.
-Niall?
-W porządku. - uśmiechnęłam się.
-Nie chcę cię denerwować.. ale co z tym.. tym facetem? - mówiła niepewnie bojąc się mojej reakcji.
-Hmm.. pójdę na policję. Opowiem im wszystko od samego początku, może to coś da i znajdziemy go. Na razie chcę odpocząć i gdzieś wyjechać. Niall naet mi zaproponował wakacje. - rozmarzyłam się - co myślisz o Hiszpanii?
-Mmm.. zawsze o tym marzyłam.. Muszę poprosić Zayn'a. - przygryzła dolną wargę.
-Na pewno się zgodzi. - szturchnęłam ja ramieniem uśmiechając się.
-Co do Nialla.. jesteście tacy słodcy. Niall gdyby mógł dałby ci wszystko. Zazdroszczę ci. - mówiła z entuzjazmem.
-Ja też ci zazdroszczę Zayna, jest gorący. - zaśmiałam się razem z blondyną.
-Wiem, wiem. - chichotała.
Po chwili byłyśmy już cicho. Miałam wrażenie, że tematy do rozmów się nam skończyły. Obie zerkałyśmy na siebie co chwilę.
-Demetria? Perrie? - jakaś blondynka podeszła do nas. Miała w ręce aparat, kartkę i długopis.
-Zgadza się. - odpowiedziałam uśmiechając się.
-Mogę zdjęcie? - poprosiła - i autograf, jeśli możecie.
-Dla ciebie wszystko. - przyjaciółka zgodziła się a ja pokiwałam głową z uśmiechem.
Dziewczyna weszła między nas i pstryknęła dwa zdjęcia. Na pierwszym tylko uśmiechałyśmy się, ale za drugim zrobiłyśmy głupie miny przez co wszystkie zaczęłyśmy się głośno śmiać.
Blondynka podała nam kartki.
-Jak masz na imię? - zapytałam patrząc w kartkę.
-Caroline. - uśmiechnęła się.
Niezgrabnie napisałam na kartce "Dla pięknej Caroline xo ~Demii <3". Podałam ją Pezz, a ta również coś nabazgrała czarnym długopisem i oddała kartkę fance.
-Pozdrówcie chłopaków. - mówiła powoli oddalając się. My odkrzyknęłyśmy twierdząco.
-Wracamy? Jestem zmęczona. - jęknęłam.
-Odwiozę cię. - uśmiechnęła się i razem skierowałyśmy się do wyjścia.

-

32 KOMENTARZE? DACIE RADĘ?

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 14.

Stałam nad kanapą, gdzie leżał Blondyn. Spał słodko, jednak jego ręka nie wróciła do normy. Była cała spuchnięta, zakrwawiona i powoli zaczęła sinieć.
Nie mogę zawieść go do lekarza. Co mu powiem? "Dzień dobry, mój chłopak właśnie się pociął z miłości i bólu"? Nie mogę. Sama to wyleczę.
Jego oczy otworzyły się. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, ale za chwilę go odwrócił.
-Demetrio..
-Coś ty zrobił? - zapytałam spokojnie. Milczał. - dlaczego?
-Przepraszam. - wyszeptał łkając.
-Popatrz. - delikatnie uniosłam jego nadgarstek. Syknął z bólu i wyrwał rękę. - chcesz wylądować w szpitalu?
-Wyleczę to, pójdę do prywatnego. Obiecuję. - mówił cicho. - wybaczysz mi?
-To? - pokazałam na rękę.
-Wiesz dobrze o czym mówię. - popatrzył mi w oczy.
-Wiesz, nadal nie wiem, dlaczego mnie oskarżyłeś. To był dla mnie cios w serce, bo wiesz, że ufam.. ufałam tylko tobie. Nie zbliżyłabym się aż tak bardzo do innego faceta. A ty zobaczyłeś to co chciałeś, a nie to co powinieneś. Nie słuchałeś.
-Demi, wybacz mi. - podniósł zdrową rękę i chwycił mnie za palce. Usiadłam przy nim.
-Muszę pomyśleć. - szepnęłam. - zadzwonię po chłopaków. Pojedziesz do szpitala. - mówiłam poważnie.
-Pojedziesz ze mną? - zapytał z nadzieją.
-Nie. - wstałam i bez słowa wybrałam numer do Liama. Po pięciu sygnałach odebrał.
-Przyjedźcie po Nialla. Jest u mnie. Szybko. - po szybkiej rozmowie rozłączyłam się. Pomogłam blondynowi wstać, jednak ten posadził sobie mnie na kolanach.
-Puść, Niall. - wyszeptałam ściągając jego ręce z moich bioder. - za niedługo przyjadą chłopcy. Otwórz im, ja wychodzę.
-Gdzie idziesz ? - zapytał z dziwną miną.
-Odpocząć. - wymamrotałam po czym trzasnęłam drzwiami i wyszłam z mojej posiadłości.

-

Po długim spacerze wróciłam do domu. Była druga po południu, i dopiero wtedy sobie przypomniałam, że rodzice są już w domu. Szybko ale bezszelestnie wbiegłam do domu rozglądając się, czy nie ma już Nialla. Nie było go. Sprawdziłam czy rodzice są w domu. Drzemali po obiedzie. Jak zawsze. Na szczęście było tak jak chciałam.. A może nie?
Usiadłam na kanapie.
Myślałam.
Niall.
Ja.
Co zrobić?

O mało nie wyskoczyłam z własnej skóry na wibracje telefonu. Bez patrzenia kto dzwoni, odebrałam.
-Tak?
-Znajdę Cię, Demetrio. Kiedyś będę musiał. - połączenie urwało się.

Znowu on. Nie, nie, nie, nie. Nie mogę się poddać.
Poddałam się. Znów.
Płaczę i płaczę. Krew leci strumykiem po mojej skórze, a w głowie słyszę tylko ten jego obleśny ton głosu. Jego słowa wirują po moim całym ciele. Znów płaczę. Zawyłam tak głośno, że mogłabym zbudzić niedźwiedzia z zimowego snu.
Usłyszałam tupot za drzwiami łazienki, po chwili przeniósł się na drzwi. Tym razem głośniej.
-Demetrio? - matka odezwała się niepewnie.
-Zostaw mnie, proszę. - poprosiłam, lecz nie odeszła.
-Co się stało?
-Znowu dzwonił. - łkałam cicho. - rozumiesz?! Nie da mi spokoju!
-Otwórz mi. - rozkazała łagodnie. Powoli otwarłam drzwi i spojrzałam jej w oczy. Ta wpadła mi w ramiona, ja schowałam twarz w zagłębieniu jej szyi.
-Dlaczego ja? Co zrobiłam? - pytałam, jak głupia czekając na odpowiedź.
-Obiecuję kochanie, zamkną go. Obiecuję, zrobię wszystko. - również płakała.
-Nie mam już nikogo.. - wyszeptałam.
-Masz mnie i tatę oraz..
-Nie, mamo. - wybuchłam płaczem. Po chwili zrozumiała o co chodzi i uniosła mój podbródek by spojrzeć mi w oczy. - Na razie zrobiliśmy sobie przerwę.
-Był tu? Słyszałam głosy. - pytała.
-Był. - odpowiedziałam. - jest w szpitalu. Ma problem.
-Powinnaś go odwiedzić. - powiedziała a ja kiwnęłam głową potwierdzająco. - cholera, Dem!
-Przepraszam mamo. - spojrzałam na kałużę krwi, a po chwili obraz się zamazał. Usłyszałam łomot, zobaczyłam ciemność.

-

-Pani córka ma objawy anemii. To jeszcze nie potwierdzone, więc proszę się nie denerwować. - słyszałam głos lekarza - proszę dawać żelazo córce. To powinno jej pomóc. 
-Kiedy się wybudzi.
-Miejmy nadzieję że jutro. - mówił spokojnie, a później usłyszałam otwieranie drzwi.
-Dzień dobry. - znajomy głos odezwał się. - ja do Demetrii. Mogę?
-Jest słaba, ale na chwilę, dobrze? - lekarz zaproponował.
Usłyszałam kroki około dwóch osób, lecz ucichły razem z trzaśnięciem drzwi.

Próbowałam się ruszyć, odezwać się, nawet otworzyć oczy. Na marne. Nie czułam nic poza ciężkim bólem w okolicy nadgarstków.
W duszy miotałam się na różne strony i krzyczałam. A n a zewnątrz leżałam owinięta bandażami.

-Kochanie, tak bardzo cię przepraszam. - jego głos tłumił płacz. - nie powinienem. Wiem, że cię zraniłem, ale chcę żeby było jak dawniej. - chwycił moje palce i musnął je ustami - tak bardzo cię kocham.

Momentalnie otwarłam oczy. Źrenice chłopaka rozszerzyły się na mój widok, zamilkł.
-Demetrio.. - szepnął.
-Nie odchodź. - po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez. - proszę.
-Nie odejdę. - nachylił się i pocałował mnie czule, wypełniając żarem. - nigdy.
Położył się koło mnie i przytulił do siebie. Ciągle łkałam, a ten głaskał mnie po włosach, pocieszał.
-On znów wrócił, Niall. - moje łkanie nie ustawało.
-Będzie dobrze. - pocałował mnie w czoło. - obiecuję. - wyszeptał.

-

ewww

TYM RAZEM BEZ OSZUKIWANIA.
I jeśli już chcecie napisać "next", "dalej" lub coś w tym stylu to darujcie sobie.
30 komentarzy. - next.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 13.

-Dem! - chłopak krzyknął, ale ja jeszcze szybciej zaczęłam biec. Słyszałam tylko syrenę wozów policyjnych i ludzi którzy wyrywając się, syczą przez zęby różnorodne przekleństwa. Wybiegłam na wąską uliczkę, ale na marne. Wpadłam na umięśnionego policjanta. Ten zaś chwycił moje nadgarstki i skuł w kajdanki. Wyrywałam się, ale każde szarpnięcie bolało coraz bardziej.
-Nie brałam tej cholernej koki! - krzyknęłam w jego stronę. Policjant nic nie odpowiedział, ale za to wrzucił mnie do samochodu i zatrzasnął z hukiem drzwi.
-Kurwa! - krzyknęłam na cały głos ze zdenerwowania.
-Nie krzycz. Złożysz zeznania na policji i sprawdzimy ile masz promili alkoholu oraz stan kokainy. - mężczyzna wsiadł do wozu policyjnego tłumacząc.
-Mówiłam że nie brałam koki! - syknęłam w jego stronę.
-Sprawdzimy to. - mówił spokojnie - jeśli nic nie brałaś to cię wypuścimy.
Przewróciłam oczami i skierowałam wzrok za szybę. Ciemność opanowała całą ulicę, tylko latarnie po drugiej stronie dawały minimalne światło. Lampy co chwile gasły, co dawało efekt jakbym mrugała.
Samochód ruszył.

-

-Masz szczęście. - jeden z przesłuchujących powiedział do mnie.
-Mówiłam, że nic nie brałam. - przewróciłam oczami.
-Twój przyjaciel zaraz do ciebie dołączy. - facet zmienił temat i odszedł ode mnie.
Usiadłam na krzesełku głośno wzdychając. Gdyby sprawa z Niall'em by się tak nie potoczyła, nie było by mnie tu. Schowała twarz w dłonie, wyczekując przyjścia Jacoba.
-Wszystko okej? - znajomy mi głos odezwał się. Lecz to nie był Jacob. Spojrzałam na Mulata który przeszywał mnie wzrokiem.
-Zayn? - zapytałam nie dowierzając - co tu robisz?
-Ymm.. piłem w miejscu publicznym, no i inne takie. Akurat mieliśmy koncert w Niemczech, ale nikt się nie umiał ze mną porozumieć więc przenieśli mnie do Londynu. - tłumaczył. - a ty?
-Impreza, kokaina. Nie ważne, jestem niewinna. - uśmiechnęłam się lekko.
-Demetrio.. powiedz mi o co chodzi..
-Oskarżył mnie o zdradę. - spojrzałam w dół. - rozumiesz? Mnie.
-Nie rozmawia z nikim. - szepnął - a gazety zaczynają węszyć.
-Trzeba było dać wytłumaczyć. - mruknęłam znów chowając twarz w dłoniach. - na prawdę nie wiem dlaczego. Nie wiem dlaczego mnie oskarżył, przecież wie co przeżyłam. Nie rozumiem.
-Będzie dobrze. - pocałował mnie w skroń. - muszę iść.
-Trzymaj się. - przytuliłam go na pożegnanie, a już po chwili zniknął za drzwiami pokoju przesłuchań.


-Demetrio, przepraszam cię. Gdyby nie ja..
-Nie ma o czym gadać. - uśmiechnęłam się - odprowadzisz mnie?
-Pewnie. - uśmiechnął się, po czym razem wyszliśmy z komisariatu.

Szliśmy ciemnymi ulicami ciągle o czymś gadając. W pewnym momencie Jacob chciał złapał mnie za rękę, ale wyrwałam się i spojrzałam w drugą stronę.
-Jacob, ja nie mogę. Przepraszam. - bałam się spojrzeć mu w oczy.
-To ja przepraszam, jestem pijany. Nie powinienem. - mruknął tuląc mnie do siebie. Uśmiechnęłam się do niego lekko. - Jesteśmy.
-Dzięki za wrażenia - zaśmiałam się - dobranoc.
-Dobranoc. - uśmiechnął się, a ja pocałowałam jego policzek. Zanim się obejrzałam zniknął w ciemnościach.
Weszłam do domu, ale ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Niepewnie zamknęłam drzwi, przy okazji rozglądając się po domu. Weszłam do salonu, gdzie ktoś ewidentnie siedział na kanapie. Zaświeciłam światło, a serce podskoczyło mi do gardła. Blondyn siedział zapłakany na czarnym meblu. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, a dopiero po chwili zobaczyłam, że jego ręka cała krwawi, w drugiej trzymał żyletkę.
-Przepraszam - szepnął najciszej jak się dało.
-Niall.. - moje oczy stały się mokre. Pobiegłam do łazienki i wzięłam morką szmatkę oraz miskę z wodą. Bandaż chwyciłam wychodząc z pomieszczenia. Szybkim krokiem weszłam do poprzedniego pokoju. Usiadłam na przeciwko chłopaka, biorąc jego nadgarstek. Przemyłam go wodą, od razy po tym okładając bandażem. - coś ty zrobił?
-Tak bardzo cię kocham - powiedział łkając. - tak bardzo..
-Połóż się. - rozkazałam. Wykonał moje polecenie. - a teraz śpij.
-Nie zasnę bez ciebie. - spojrzał mi w oczy.
-Będę u góry. - wyszłam z salonu zostawiając go samego. Pogasiłam wszystkie światła, po czym sama poszłam spać.

-

Ymmm 30?

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 12.

Tydzień minął jak z górki. Teraz tylko czekać następną sobotę i w końcu zobaczę mojego chłopaka.

Mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na numer, ale nie rozpoznawałam go. Odebrałam połączenie.
-Słucham? - zapytałam.
-Demetria? Cześć, tu Jacob. - usłyszałam znajomy głos, na który od razu się uśmiechnęłam.
-Cześć. - powiedziałam ciepło.
-Chciałem sie spotkać. Jestem w Londynie i nie mam tu żadnej znajomej osoby, więc pomyślałem, że się spotkamy. - zaproponował.
-Pewnie. Tylko jest mały problem. - zaczęłam - przeprowadziłam się.
-Gdzie? - zdziwił się.
-W Sutton, to nie daleko. Godzina drogi. - nadal tłumaczyłam obierając jabłko ze skórki. - to co wpadniesz?
-Hmm.. dziś o osiemnastej? - zapytał a ja przygryzłam wargę.
-Już czekam. Pa. - uśmiechnęłam się, a połączenie się zerwało.
Odłożyłam jabłko do lodówki i popędziłam do łazienki by za chwilę móc wziąć prysznic.
Weszłam do kafelkowanej łazienki. Jak najszybciej zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod letnią wodę. Małe strumyczki spływały po moim nagim ciele, od głowy, aż do stóp. Przymykając oczy wzięłam do ręki mój pomarańczowy szampon, po czym nałożyłam sobie odpowiednią ilość na dłoń i rozsmarowałam na włosach. Delikatnie masowałam blond kosmyki, a już po chwili wsadziłam głowę pod wodę by szampon zleciał razem ze strumykiem.

-

W moich uszach rozniósł się dźwięk dzwonka. Popędziłam do drzwi, by je otworzyć.
-Demetria! - chłopak uśmiechnął się i zrobił krok by mnie przytulić.
-Cześć Jacob. - oddałam uśmiech wpuszczając go do domu.
Razem z ciemnowłosym skierowaliśmy się do mojego salonu. Usiadłam na czarnej kanapie, a obok mnie chłopak.
-Coś do picia? - zapytałam po krótkiej chwili.
-Nie dzięki. - uśmiechnął się - i jak tam u ciebie? Co z Niall'em?
-Wszystko okej. Jest teraz w trasie, za tydzień wraca. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - a u ciebie?
-W porządku. Przeprowadzam się na stałe do Londynu. - wyszczerzył ząbki.
-Na prawdę?! To wspaniale. - zaśmiałam się.
Spojrzałam na koszulkę Jacoba. Wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam że metka jest z przodu jego szyi. Ciemnowłosy spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a ja chichocząc pokazałam palcem rzecz z której się śmiałam.
-O kurczę.. - również zaczął się śmiać.
Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i nadal się śmiejąc otwarłam drzwi. Blondyn stał tam uśmiechnięty od ucha do ucha z czerwonym tulipanem.
-Co tu robisz?! - krzyknęłam wesoło rzucając mu się na szyję.
-Mam dzień wolny. - uśmiechnął się wyciągając swoją rękę z kwiatem w moją stronę.- proszę.
-Nie trzeba było. - uśmiechnęłam się po czym cmoknęłam jego usta. - wejdź.
Za ręce weszliśmy do salonu. Lecz w nieodpowiednim momencie. Jacob ubierał swoją koszulkę, a pasek od spodni miał poluzowany.Jego włosy były w dość dużym nieładzie. Spojrzałam na siebie z góry do dołu. Miałam na sobie tylko męską koszulkę i krótkie spodenki.
-Dem, co się dzieje? - zapytał marszcząc brwi.
-Niall, Jacob poprawiał koszulkę, bo miał ją źle ubraną. - tłumaczyłam ściskając mocniej rękę blondyna.
-Porozmawiajmy. - szepnął prowadząc mnie do kuchni. Oparłam się o drewniany stół. Puścił moją rękę, by przeczesać swoje włosy.
-Spałaś z nim? - zapytał prosto z mostu. Stał przede mną i patrzył wyczekująco.

Nie wierzyłam że to powiedział. Spojrzałam w dół by się nie rozpłakać. Jak mógł pomyśleć, że go zdradziłam? Przecież tylko mu ufam bezgranicznie..

-Pytam się. - powiedział stanowczo.
-Wyjdź. - szepnęłam nawet na niego nie patrząc. Stał w bezruchu z oczami przepełnionymi bólem i cierpieniem, a zarazem smutkiem. - Wyjdź i nie wracaj, rozumiesz?
-Demetrio..
-Wyjdź! - mój krzyk rozniósł się po całym domu. - mnie się pytasz czy cie zdradziłam?! To nie ja jeżdżę po świecie i mogę mieć każdą laskę na zawołanie. Nie ufasz mi? Nie ufasz dziewczynie która już wystarczająco została zraniona przez faceta? Wyjdź, po prostu. Nie pokazuj mi się na oczy. Nigdy więcej.
-Kochanie, ja przepraszam.. - tłumaczył się, ale ja zamachnęłam ręką i uderzyłam jego prawy policzek. Odsunął się trzymając za obolałe miejsce. W oczach miał łzy.
-Po prostu idź. - szepnęłam zaczynając łkać.
Chłopak ze smutkiem opuścił mój dom. Trzasnął drzwiami, a pod moimi nogami zawalił się świat. Upadłam na ziemię gorzko płacząc. Jacob wbiegł do kuchni, usiadł koło mnie i mocno przytulił.
-Cii.. - wyszeptał mi do ucha głaszcząc po włosach.
-Muszę być silna. - wtuliłam się w jego koszulkę nadal łzawiąc.
-Jesteś silna. - szeptał - mam pomysł. Dzisiaj o 21 zaczyna się impreza u mojego znajomego. Może się skusisz? Odstresujesz się..
-Jacob, nie..
-Musisz iść, bo nie dam ci spokoju. Będzie fajnie! - mówił pocieszająco.
-Skoro muszę... - mruknęłam ocierając łzy.
-Musisz o wszystkim zapomnieć. Nie obawiaj się, będę ciągle z tobą. - uśmiechnął się tuląc mnie do siebie.

-

Weszłam z chłopakiem do wielkiego domu. Muzyka hałasowała nie dopuszczając do usłyszenia swoich własnych myśl. Pełno ludzi wirowało już w salonie na stołach i kanapach, do muzyki. Druga połowa stała przy barku popijając różnorodne alkohole.
-Będzie fajnie. - powiedział gdy zaczęłam się wahać. Uśmiechnęłam się niemrawo i poszłam w ślady chłopaka. Usiadł na jednym z krzesełek i poklepał miejsce koło siebie. Przysiadłam na jednym z nich.
-Siema stary! - barman zza barku podał nam drinki. - nowa dziewczyna?
-Koleżanka. - uśmiechnął się do brązowowłosego. Ten puścił mi oczko patrząc na mój strój.
-Miłej zabawy - powiedział odchodząc do pozostałych gości.

-

nie było 25, bo jedna dziewczyna dodała masę komentarzy.. ale dam wam.
25?

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 11.

-Mamo, ale musimy to zrobić! - krzyknęłam, a oboje skarcili mnie wzrokiem.
-A może czas na to, żebyś zamieszkała sama? - matka odezwała się.
-Nie, zamieszkam sama jak będę gotowa. Przeprowadźmy się. - nalegałam.
-Dlaczego niby mamy to zrobić? - ojciec zaczął wypytywać.
-Gdybyście się mną przejmowali to byśmy nie musieli tego wszystkiego robić! - zaczęłam płakać.
-Deme..
-Nie rozumiecie, że ja też potrzebuje miłości i uwagi?! Gdy ten obleśny chłopak mnie zgwałcił nawet nie kiwnęliście palcem! I co teraz?! Teraz mnie szuka po całej Europie! Gdybyście się przejęli to by gnił w więzieniu, a wy do jasnej cholery nic z tym nie zrobiliście! - wykrzyczałam im prosto w twarz głośno łkając - czuję się jak sierota która mieszka z jakimiś obcymi ludźmi!
-Kochanie..
-Nie nazywaj mnie tak! Nie jesteście warci nazywaniem was rodzicami.. - powiedziałam ciszej. - nienawidzę was.
-Demetrio - kobieta złapała mnie za dłoń.
-Co? - zapytałam oschle nawet na nią nie patrząc.
-Chodź tu do mnie. - rozłożyła ramiona. - przepraszam cię. Wybaczysz nam?
Wtopiłam się w ramiona kobiety gorzko płacząc. Ojciec dołączył do uścisku. Matka ciągle ścierała łzy z policzków a tata szeptał że nas kocha.
-Rozwiążemy to. - zaczął - nie pozwolę żeby ktoś cię ponownie skrzywdził.
-Kochamy cię, Dem. - mama pocałowała mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się do nich, po czym odczepiłam się od rodziców.
Ktoś poklepał mnie po plecach, odwróciłam się i ujrzałam Paul'a. Trzymał w dłoni swój telefon. Pokazał gestem że ktoś chce ze mną rozmawiać. Przyłożyłam telefon do ucha.
-Tak? - zapytałam cicho.
-Wszystko u ciebie dobrze? Słyszałem krzyki. - był zmartwiony.
-W porządku, skarbie. - spojrzałam na uśmiechniętych rodziców - za niedługo się przeprowadzam.
-Wspaniale. - czuć było można że się uśmiecha - tęsknie za tobą.
-Ja też. Jeszcze tydzień wytrzymaj. - oparłam się o futrynę drzwi. - kocham cię, Nialler.
-Ja ciebie bardziej, Demetrio. - odpowiedział szeptem - do usłyszenia.
-Pa. - rozłączyłam się i oddałam komórkę mężczyźnie.


-Kochanie, kupiliśmy już dom. - matka uśmiechnęła się szeroko.
-Już?! Gdzie wam się udało tak szybko znaleźć dom? - zapytałam entuzjastycznie.
-W Sutton. - lekko uśmiechnęła się.
-Gdzie?! - krzyknęłam.
-To tylko godzina od Londynu. - powiedziała spokojnie - to nie daleko.
-Ja pierdole. - powiedziałam do siebie cicho. - nie mogłaś w jakiejś innej dzielnicy Londynu albo na obrzeżach?
-Nie było, ale kochanie, to na prawdę miła okolica i łatwy dojazd. - tłumaczyła siadając koło mnie na łóżku -  za niedługo startujesz na prawo jazdy. To nie problem.
-Niall koncertuje, nie będzie miał czasu. Ciągłe próby, wywiady.. - spuściłam wzrok.
-Zapewniam cię, że będziecie się spotykać cały czas. - objęła mnie ramieniem i cmoknęła w czoło.
-Skoro tak mówisz. - uśmiechnęłam się.
-Pakuj się. Jutro wyjazd. - opuściła mój pokój a ja wzięłam się za zbieranie rzeczy i ubrań.


Zasunęłam walizkę i odłożyłam do kąta. To ostatnia. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na wszystkie pudła oraz bagaże. Nie wierzę że już jutro się przeprowadzam. I to w takim krótkim czasie!
Rozejrzałam się po pokoju. W pokoju zostało tylko łóżko i duża szafa. Ubrania przygotowane na jutro leżały na ziemi. Uznałam że już późno i położyłam się spać. Zanim się obejrzałam, moje oczy się zamknęły.

-


-Kochanie, wstawaj. - kobieta pogładziła mnie po policzku. Uśmiechnęłam się i otwarłam powieki. Zobaczyłam jej radosną twarz i miły uśmiech. Nareszcie, tak jak powinno być.
-Już, już. Daj mi pięć minut. - poprosiłam a kobieta opuściła mój pokój.
-Dzień dobry! - ujrzałam uśmiechniętego blondyna w drzwiach. Od razu wstałam na równe nogi i zszokowana przyglądałam się mu przez chwilę. - coś mam na twarzy?
-Niall!. - rzuciłam się a niego owijając nogi w pasie. Chłopak zaśmiał się i uścisnął mocno - co tu robisz?
-Przyjechałem do mojej dziewczyny - uśmiechnął się. - mam jeszcze całe dziesięć godzin do koncertu, więc pomyślałem że wpadnę.
Ja szeroko uśmiechnęłam się i pocałowałam namiętnie blondyna. Oplotłam ręce wokół jego torsu a on położył swoje dłonie na moich biodrach. Uśmiechnęłam się przez pocałunek przygryzając lekko jego wargę. Ten zachichotał przejeżdżając językiem po moim uzębieniu.
-Śniadaaa...przepraszam. - ojciec wycofał się z lekkim uśmiechem. Wybuchłam śmiechem wprost do ust chłopaka.
-Za dwie godziny muszę być w Irlandii. - mruknął oddalając się ode mnie.- ale i tak się spóźnię.
-I tak się cieszę że przyjechałeś. - przytuliłam go czule.
-Demetrio, musisz zmienić nazwisko. To konieczne. - mówił poważnie głaszcząc mnie po włosach.
-Rozumiem. - uśmiechnęłam się. - nie myślmy o tym teraz, proszę.

-

-To widzimy się za niecałe dwa tygodnie. - farbowany uśmiechnął się. - Będę dzwonił. Obiecuję.
-Mam nadzieję. - było mi trochę smutno z powodu wyjazdu. Nie będę widziała chłopaka dwa tygodnie.
-Ej, mała. - uniósł mój podbródek. - co jest?
-Będę tęsknić. - odpowiedziałam cicho. Ten spojrzał na moje usta, po czym delikatnie zaczął je całować. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a ja coraz bardziej byłam zdołowana. Przycisnął mnie do auta, chwytając w talii. Oplotłam rękoma jego szyję i wczułam się w gorący całus.
-Pamiętaj, że cię kocham. I ja też będę tęsknić, ale za dwa tygodnie będziemy robić co tylko chcesz. Może pojedziemy na jakieś małe "wakacje"? - zapytał z lekkim uśmiechem. Ja wpatrzona w jego oczy nie zrozumiałam ani jednego słowa z wypowiedzianego zdania. Blondyn wybuchł śmiechem. - a więc?
-Co..? - zapytałam nadal plącząc się w jego czach.
-Też będę tęsknić, ale to nie tak długo. - przytulił mnie. - będę codziennie dzwonić.
-Wakacje to całkiem niezły pomysł. - uśmiechnęłam się kiwając lekko głową.
-A jednak słyszałaś. - zaśmiał się całując moje czoło.
-Dopiero teraz usłyszałam.
-No dzieciarnia. Czas się zbierać. - ojciec wyszedł z domu niosąc kartony z rzeczami. Wsadził je do ciężarówki od przeprowadzek po czym znalazł się przy aucie. Matka wyszła za nim, lecz ona od razu pojawiła się w wozie.
-Zadzwonię wieczorem. - cmoknął mnie w usta, otwierając mi drzwi do samochodu. -Pa.
-Pa. - mruknęłam gdy ten zatrzasnął drzwi.


Spojrzałam ostatni raz na dom. Uśmiechnęłam się do siebie, myśląc że ucieknę przynajmniej na chwilę od problemów. Blondyn zastukał okno i pomachał mi, posyłając przy tym całusa.


-

No. Dacie 25 komentarzy?


niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 10.

-Demetria?! - krzyczałem chodząc z pokoju do pokoju. Skręcało mnie w żołądku ze zdenerwowania. Moje ręce drżały z każdą chwilą coraz bardziej. W końcu zobaczyłem jej blond włosy. Podbiegłem do niej i chwyciłem za rękę.
-Dem, nie możesz wyjść... ym.. - pociągnąłem ją gdy chciała wejść do windy.
-Dlaczego? - zapytała marszcząc brwi. - coś się stało?
-Tak.. znaczy nie. Musicie zostać. Na dworze jest.. za dużo ludzi. - dukałem zdenerwowany.
-Niall, a tak na prawdę? - zapytała spokojnie, a ja miałem wrażenie że zaraz się rozpłacze.
-On tu jest. - wyszeptałem najciszej jak umiałem. Dziewczyna zbladła patrząc w dal.
-Jess.. chodźmy do pokoju. Albo najlepiej, jeśli pójdziesz a ja zaraz dojdę. Muszę porozmawiać z Niall'em. - powiedziała najspokojniej jak umiała. Przyjaciółka wróciła do pokoju.
-K-kto jest? - w jej oczach pojawiły się łzy.
-Nie płacz. Nic ci nie będzie. - przytuliłem ją - on jest w Irlandii. Ukrywa się.
-A-le to na pewno on? - jąkała się.
-Było twoje nazwisko.. - przymknąłem oczy by nie pokazać że płaczę.

Nie wiem dlaczego płakałem. Bałem się, że coś się może stać. Nie mogłem jej pozwolić na wyjście z hotelu lub nawet z pokoju. Kto wie gdzie może być.

-Niall, boję się. - wyszeptała.
-Ja też, Demi. - pocałowałem ją w czoło. - idź do Jess. Nie wychodź od niej, przyjdę po ciebie.
-Dobrze. - puściła mnie i weszła do pokoju na przeciwko.
Odetchnąłem z ulgą, że jest bezpieczna.


*Perspektywa Demetrii*


Zszokowana weszłam do pokoju przyjaciółki. Spojrzała na mnie marszcząc brwi.
-Dem, co się do cholery dzieje? - warknęła.
-Jest w mieście. - szepnęłam w jej stronę.
-Kto!? - krzyknęła. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach. Po paru chwilach skojarzyła o co mi chodzi. - o cholera.
-Wyjeżdżam do domu. Poczekam ten miesiąc na Niall'a. Nie mogę tu zostać, wiedząc że gdzieś się czai. W Londynie będę bezpieczniejsza. - zaczęłam.
-Mówiłaś mu? - zapytała tuląc mnie.
-Nie, później mu powiem.
-Nie pozwoli ci. - zapewniła mnie.
-Wezmę ochroniarza. Muszę wyjechać. - mówiłam spokojnie, jednak w środku chciałam po prostu uciec i się rozpłakać.
Ktoś zapukał do drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego, jak blondyna. Wpadłam u w ramiona cicho łkając.
-Musimy porozmawiać. - spojrzałam na niego. Pociągnął mnie za rękę, a zaraz po tym znaleźliśmy się w naszym apartamencie.
-Słucham? - przysiadł na łóżku.
-Muszę wyjechać. - zaczęłam. Irlandczyk od razu spojrzał na mnie z niedowierzaniem - zaczekam na ciebie w Londynie. Wezmę ochroniarza, zapewniam cię, że tam będę bezpieczniejsza. - mówiłam cicho.
-Kiedy chcesz wyjechać? - zapytał drżącym głosem.
-Dziś w nocy. Nikt nie może wiedzieć. - łkałam - nie możesz nikomu mówić. Nie wspominaj o mnie i nie odpowiadaj na pytania na mój temat. Obiecaj. Cholernie się boję.
-Obiecuję, Demetrio. - wstał i przytulił mnie mocno. - weź Paul'a. On się tobą zaopiekuje.
-Kocham cię, Niall. - chwyciłam jego podbródek i pocałowałam go namiętnie, lecz delikatnie.
-Ja ciebie też. - odwzajemnił pocałunek chwytając mnie w talii.

Czuję się jakby mnie ścigano. Jakbym była poszukiwana przez bandytę a zarazem gwałciciela i mordercę. Wszystko we mnie buzuje, a złe wspomnienia wracają. Muszę z tym skończyć.
A co jeżeli dowiedział się, że jestem z Niall'em i chce mnie skrzywdzić.?

Mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na ekran. Nieznany mi numer pokazywał się na wyświetlaczu. Odebrałam a w słuchawce odezwał się znajomy, chrypliwy głos.
-Witaj, skarbie. - słychać było że się uśmiechnął łobuzersko.- szukałem cię. Przy okazji zabawiłem się z innymi dziewczynami. Nie miej tego za złe, Demetrio. - mówił cicho.
-Z-zostaw mnie. - płakałam. Niall chciał wyrwać mi telefon ale odsunęłam się.
-Byłaś najlepszą dziewczyną jaką miałem. - zaśmiał się. - mmm..
-Wylądujesz w więzieniu, rozumiesz?! Znajdą cię i zabiją! - krzyczałam do słuchawki gorzko płacząc.
-Nie znajdą, to ciebie znajdę. - szepnął. Połączenie się zerwało.
Ze złości rzuciłam telefonem o ścianę. Rozwalił się na małe kawałeczki. Chwyciłam kartę i połamałam ją w pół. Opadłam na ziemię, ciągle łkając. Blondyn podbiegł do mnie i podniósł z ziemi.
-Dem, bądź silna. - mówił przez zaciśnięte zęby.
-Nie umiem, Niall. - wyrwałam się z jego objęć i popędziłam do łazienki. Zatrzasnęłam drzwi na klucz, od razu przeszukując moją kosmetyczkę. Wyciągnęłam z niej połowę żyletki.
-Dem, nie rób tego.! - krzyczał dobijając się do szklanych drzwi.
Przyłożyłam metal do lewego nadgarstka i zrobiłam jedno nacięcie. Strumyczek krwi stoczył się po mojej ręce, by za chwilę plama pojawiła się na kafelkach. Gorzko płakałam, robiąc kolejne cięcia. Ale to dawało mi rozluźnienie. Przez te kilka sekund czułam spokój i równowagę.
Przyłożyłam mokry ręcznik do ręki. Oparłam się o drzwi prysznica. W końcu do łazienki wpadł Niall, gdy mnie zobaczył, klęknął i poklepał po policzku widząc że przymykam oczy.
-Przepraszam, skarbie. - wymamrotałam przez łzy.
Chłopak zbliżył swoje usta do moich i pocałował mocno.
-Pojadę z Tobą. - powiedział pomagając mi wstać.
-N-nie..  zostań. Dam radę. - lekko uśmiechnęłam się. - obiecuję.
-Przebierzesz się, zepniesz włosy, zmyjesz makijaż i weźmiesz okulary. Nikt nie może cię zobaczyć. - tłumaczył a ja kiwałam lekko głową - Paul przygotował już prywatny samolot. Polecisz do domu i namówisz rodziców na przeprowadzkę. Muszą się zgodzić, rozumiesz? - kiwnęłam głową - przyjadę do ciebie za dwa tygodnie, i codziennie będę dzwonić do Paula. Nie rób żadnych numerów. - tłumaczył całkiem poważnie.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku, po czym w pośpiechu wyciągnął szare dresy, bluzę i okulary. Ubrał mnie szybko i zmył makijaż. Spojrzałam na jego bladą twarz. Zauważyłam że płacze. Podniosłam się, nawet nie zauważając że nakłada mi bandaż na mój krwawiący nadgarstek.
-Przepraszam. - wyszeptałam a jego oczy skierowały się na mnie. - za wszystko.
-Wstawaj. - rozkazał, a ja spełniłam jego polecenie. Wziął mnie pod rękę, następnie zakładając okulary na nos.
-Gotowa? - umięśniony mężczyzna zwrócił się do blondyna. Ten kiwnął głową i podał mnie Paul'owi.
-Demetrio, posłuchaj mnie. - zaczął.- powiedziałem ci już wszystko. Musisz ich zmusić do zmiany miejsca zamieszkania.
-Rozumiem, Niall. - otwarłam szerzej oczy.
-Kocham cię. - pocałował mnie krótko, ale z namiętnością.
-Ja ciebie też. - przytuliłam go mocno na pożegnanie. Spojrzałam na Paula który trzymał mnie pod rękę.
-Opiekuj się nią. - ochroniarz kiwnął głową, następnie zaczął mnie prowadzić w stronę windy.

-

Obudziłam się w samolocie. Obejrzałam się do wokół i zobaczyłam mężczyznę wlepiającego wzrok za okno.
-Pani Morgan, za chwilę lądujemy. - odezwał się nawet nie patrząc na mnie.
-Jestem Demetria. - złapałam się za głowę.
-Dla mnie Pani Morgan. - odwrócił wzrok. Widać było, że jest zły. Skuliłam się i natychmiast przymknęłam oczy. - Niall kazał mi się Panią opiekować.
-Pamiętam. - mruknęłam.
-Obawiam się, że będzie Pani musiała się przeprowadzić i zmienić nazwisko. On panią szuka.- tłumaczył.
Nie odpowiedziałam mu. Czekałam aż samolot wyląduje i wrócę do domu.

Dlaczego akurat mnie szuka? Co zrobiłam, że muszę tak bardzo cierpieć?

-

No.. robi się gorąco.
SORRY ŻE NIE DODDAŁAM ALE MNIE NIE BYŁO.
20 komentarzy?